czwartek, 10 listopada 2016

Eliminacje MŚ 2018: 11 listopada świętujemy w Bukareszcie! Rumunia-Polska

 Do tej pory jesienią reprezentacja Nawałki zawsze wyglądała dorodnie. Dwa lata temu o tej porze cała piłkarska Polska żyła historycznym zwycięstwem nad Niemcami. A w zeszłym roku słynne "Będzie się działo!" Sławka Peszki stało się zwiastunem ćwierćfinału mistrzostw Europy we Francji. Tym samym jutrzejszy dzień zobowiązuje i to podwójnie. 11 listopada jest datą, która mówi sama za siebie. I Rumuni mają naprawdę pecha, że zmierzą się z nami akurat w 98. rocznicę odzyskania przez Polskę niepodległości. Co prawda na wyjazdach gra nam się ciężko. Za kadencji Adama Nawałki tylko raz z Gruzji (Gibraltar się nie liczy) wróciliśmy z trzema punktami, ale ja naprawdę mam dobre przeczucia.

Rumuni nie są może chłopcami do bicia, jednakże na litość boską, to nie jest Portugalia Fernando Santosa. Musimy się oczywiście odpowiednio skoncentrować na rywalu, ale bać się to my raczej nie mamy kogo i czego. Przedstawicielami najsilniejszej ligi wśród rumuńskich kadrowiczów są przecież koledzy Łukasza Teodorczyka z Anderlechtu Bruksela (Nicolae Stanciu i Alexandru Chipiciu). W dodatku bramkarz Tricolorii, Ciprian Tatarusanu często robi karygodne błędy na przedpolu, choć warunki fizyczne ma zaiste imponujące (198 cm). Golkiper Fiorentiny nie potrafi ocenić lotu piłki w szczególności przy ostrych dośrodkowaniach. To właśnie przez błędy Tatarusanu Rumuni zakończyli swój udział w Euro 2016 na fazie grupowej. Mimo wszystko w Bukareszcie i tak będzie nam cholernie trudno o zwycięstwo. Ściany będą tradycyjnie sprzyjać krewkim gospodarzom i pewnie momentami będzie ostro, a może nawet brutalnie. Rumuni są wybiegani i waleczni, ale jak to mówią "lepiej dobrze stać niż głupio biegać". W dodatku jestem przekonana, że Christoph Daum w ciągu czterech miesięcy nie zdołał jeszcze zrobić z Rumunów "Die Adler". Daum dopiero wprowadza swoje rządy i niemiecki "ordnung", lecz póki co to za mało na reprezentację Polski.



Christoph Daum kokietował na konferencji prasowej, że pokona nas naszą własną bronią. No to powadzenia życzę, bo jeżeli Rumuni rzeczywiście beztrosko oddadzą nam inicjatywę, to przy skuteczności Roberta Lewandowskiego (5 i pół bramki na 3 mecze w tych eliminacjach) oraz Łukasza Teodorczyka (9 goli w Jupiler pro League) dostaną od Biało-Czerwonych tęgie lanie. Powiem więcej Daum ewidentnie chce nas podpuścić, a jego wypowiedź co do jutrzejszej taktyki Tricolorii jest zwyczajnym kłamstwem. Rumuni od początku zagrają pressingiem i to wysokim (a przy najmniej będą próbować), bo przecież co jak co, ale biegać przez pełne 90 minut to dadzą radę.

Być albo nie być

Afera alkoholowa wyszła na światło dzienne z dwóch powodów. Po pierwsze Adam Nawałka przestał trzymać rękę na pulsie już w La Baule, po drugie zbliżały się wybory na nowego prezesa PZPN. Jednakże rozkładanie na czynniki pierwsze kto i ile wypił jest co najmniej śmieszne (dobrze, że do opinii publicznej nie dotarło jak obchodzono w kadrze zwycięstwo nad Niemcami). Mnie natomiast mało obchodzi czy Teodorczyk porzygał się w hotelowym pokoju. Najważniejsza jest dyspozycja na murawie. Wszem i wobec wiadomo, że Teo nawalił i tym samym zmarnował swoją wielką aczkolwiek niespodziewaną szansę. Napastnik Anderlechtu występ z orzełkiem na piersi przeciwko Ormianom zaliczył jedynie dzięki temu, że Arek Milik zerwał wiązadło krzyżowe w lewym kolanie. I nie ma co ukrywać, na kacu wyglądał tragicznie. Notorycznie tracił piłkę lub w nią nie trafiał...  Od piłkarza na poziomie reprezentacyjnym wymaga się przyjęcia na jeden kontakt, no a odkąd tylko pamiętam to Teodorczyk ma z tym ewidentny problem. W dodatku zupełnie nie rozumiał się z Robertem Lewandowskim i w konsekwencji został zmieniony przez Kamila Wilczka, który w ciągu 10 min. stworzył większe zagrożenie niż Teo przez cały mecz. A jednak na przekór wszystkiemu widzę Łukasza w wyjściowej jedenastce w Bukareszcie. Wszyscy jesteśmy tylko ludźmi i popełniamy błędy, a w życiu jak  i w sporcie najważniejsze jest właśnie, by porażkę umieć przekłuć w sukces. Spotkanie z Rumunią to dla Łukasza Teodorczyka być albo nie być. Jeśli w ciągu pierwszych 45 min. Teo nie udowodni swojej przydatności do kadry na rumuńskiej Arenie Narodowej to już po przerwie nie wróci, zresztą nigdy już nie wróci...

Łukasz Teodorczyk i Robert Lewandowski to  obecnie najskuteczniejszy duet w Europie!

Co za dużo, to niezdrowo

Według mnie Adam Nawałka nie zaryzykuje i nie wystawi na środku pola Krychowiaka, Zielińskiego i Linettego. Wariant "trzech wspaniałych" na środku rozegrania mógłby się nawet sprawdzić, ale Grzesiek, mimo że alkoholu w ogóle nie pije, to aktualnie jest kompletnie bez formy. No i co za dużo, to niezdrowo. Od trzech lat gramy dwójką napastników i jutro najpewniej wyjdziemy w systemie  4-4-2. Z drugiej strony polski trener nie raz już udowodnił, że potrafi odpowiednio zarządzać zasobami ludzkimi. Miał wyczucie wystawiając przeciwko Duńczykom Thiago Cionka. Obrońca Palermo na Stadionie Narodowym najpierw zaskoczył doskonałą znajomością "Mazurka Dąbrowskiego", a później imponował walką i efektownymi interwencjami w odbiorze. W dodatku bardzo cieszy mnie fakt, że Nawałka zaufał w końcu Piotrowi Zielińskiemu. "Zielu" z meczu na mecz, prezentuje się coraz lepiej, co w dalszej perspektywie okaże się zbawienne.
Na pierwszy rzut oka wszystko jest więc pięknie ładnie, ale gdy się bardziej przyjrzę, to nie jest już tak kolorowo. Miesiąc temu z Armenią zagraliśmy najgorszy mecz od czasów "dobrej zmiany". Powodów było kilka. Słaba dyspozycja, a raczej niedyspozycja Grzegorza Krychowiaka spowodowana zmianą klubu, linia obronna spustoszona kontuzjami (został tylko Kamil Glik, który jest odporny na wszystko) no i brak Milka, którego wszyscy docenili, dopiero kiedy go zabrakło. Ale problem w istocie tkwi zupełnie gdzie indziej. Nie zostaliśmy mistrzami Europy, bo czekaliśmy co zrobi Portugalia. W Bukareszcie nie możemy czekać, musimy grać swoje!
Mi tam nie przeszkadza uśmiechnięty Grzegorz Krychowiak, ale przeszkadza mi, że nie gra w PSG. Cierpliwość Nawałki ma swoje granice. Grzesiek lepiej zmień klub zimą, bo konkurencja nie śpi! Jest Jacek Góralski (24 lata) z Jagiellonii Białystok, jest i Damian Dąbrowski (24 lata)  z Cracovii. Krycha swoje zasługi ma, lecz nie jest nietykalny.

Drużyna

Stałam, patrzyłam i wierzyłam, że w końcu musi paść dla nas ten gol. Po prostu wiedziałam, że tak będzie. I stało się w 94. minucie Stadion Narodowy oszalał, oszalałam i ja. Takich chwil się nie zapomina, dla takich chwil warto żyć. Mamy naprawdę wielką reprezentację, z której jestem dumna. Polska to nie jest tylko Robert Lewandowski, to jest drużyna, która jutro wygra!