poniedziałek, 29 maja 2017

ME2017 U-21: Koniec Dorna show. Milik i Zieliński nie pomogą.

Włosi nie puszczą Milka i Zielińskiego na ME U-21. Może to nie koniec świata, ale to koniec szansy na herkulesowy triumf kadry Marcina Dorny. 

I tak Dorna dostał od Zbigniewa Bońka taki kredyt zaufania, że najstarsi górale tego nie pamiętają, bo i nie mogą. Żaden selekcjoner polskiej reprezentacji nie miał takiego przywileju. "Misie" z PZPN-u robili co chcieli. Kolejno "pojechał" Górski, Apostel i Wójcik (żeby było bardziej frymuśnie drzwi Wójcikowi pokazał sam Górski!). I tak paradoks poganiał paradoks, tragikomedia do kwadratu. Apogeum absurdu nastąpiło w 1978 roku,kiedy teoretycznie i praktycznie byliśmy niezniszczalni (stara gwardia na czele z Deyną, Lubańskim, Lato, Szarmachem, Gorgoniem, Szymanowskim i nowe złote gwiazdeczki: Boniek, Iwan, Terlecki, Nawałka, Młynarczyk) można tak wymieniać jeszcze dwie linijki. Wystarczyło tylko tego nie spierdolić, ale "Szczena" spierdolił wszystko, zresztą tylko on mógł to zrobić. Dla mnie Jacek Gmoch to morderca polskiej piłki, przez jego kompleksy nie zostaliśmy mistrzami świata. I choć nie było mnie wtedy nawet jeszcze w planach, to i tak mu tego nie daruję. Gówno mnie obchodzi, że w Grecji zatrzymują się przed nim autobusy, odkąd przeczytałam biografię Ajwena; na Gmocha nie mogę patrzeć. Zresztą futbol w Polsce to była i jest jazda bez trzymanki. Jednakże moja kobieca intuicja podpowiada mi, że Zibi jest inny, że będzie finito z never ending story. Boniek jest taki czarujący, jest tak profesjonalny, jest najlepszy. Paweł Zarzeczny powiedziałby, że dałam się omamić. Ale kto się oprze Bońkowi? Boniek po prostu ma to coś. Czy Dorna też to ma? Na razie niczego takiego nie zauważyłam, a czas dobiegł końca. Młodzieżowe Euro rozpoczyna się za 21 dni, a w polskim obozie jest dym. Bez duetu z Neapolu jesteśmy o dwie klasy gorsi, do tego Kapi i Stępiński grzeją ławy. Szekspir odprawił z kwitkiem Kapustkę (Bartek nie łapie się nawet do zespołu rezerw). Stępiński też podpadł w klubie, od lutego na murawie spędził zaledwie 12 minut. Dorna nie ma asa w rękawie, ale cztery lata zarządza szatnią. Zna chłopaków, oni znają jego. W końcu rola gospodarza zobowiązuje. Presja na pewno jest duża, bo Boniek to nie Caritas; płaci i na pewno cholernie dużo wymaga. Ale co nas nie zabije, to nas wzmocni i tylko spokój nas uratuje.

  "Legenda boisk", "Dwudziestka w koronie". Byłam pewna, że Boniek dogadał się z SCC Napoli,a tu takie kwiatki wychodzą...Milik jest trochę jak Podolski, jakby chcieli to by grali obaj. Bo chcieć to móc! A dlaczego nie gra Zieliński? Bo potrzebny jest Milikowi do towarzystwa. Nieobecność samego Milika byłaby śmiertelnym ciosem wizerunkowym. Publiczna ściema niesie ze sobą mniej konsekwencji niż publiczna odmowa (czytaj prawda). Milik nie strzelił sobie w kolano, ale strzelił prosto w serce Dorny.


Śmierdzi mi coś to weto Napoli 

Młodzieżowe mistrzostwa Europy to oczko w głowie naszego prezesunia, dlatego też Marcin Dorna miał możliwość rozesłania powołań w każdą możliwą stronę, tak by wszyscy byli szczęśliwi. A może jednak nie wszyscy? W każdym razie optymizm szybko mnie opuścił.W 6 dni po tym jak Milik i Zielu dostali powołania na UEFA Euro U-21, do PZPN przyszedł faks z oficjalnym pismem władz Napoli, które blokuje występ naszych reprezentantów w młodzieżowym czempionacie. Niestety prawo stoi po stronie władz klubowych z Neapolu. Boniek włoski zna biegle, ale jakoś nie dogadał się z Laurentiisem. No i co teraz? Łatwo się mówi, że nie ma co płakać nad rozlanym mlekiem. My właśnie mamy nad czym płakać. Milk i Zieliński są nie do podrobienia i wie o tym nawet pan woźny z Liceum K.K. Jagiellończyka w Wysokiem Mazowieckiem. Swoją drogą ciekawa jestem czy Włosi na turniej do Polski też nie puszczą swoich rodaków. W każdym razie decyzja Napoli na pewno negatywnie odbije się na polskim futbolu. Moim zdaniem ewentualny sukces drużyny Dorny nie byłby żadnym mydleniem oczu. Sukces zawsze rodzi sukces i Lewandowski dobrze, o tym wie. Na szczęście w kompetencjach kapitana seniorów nie leży ustalanie składu na młodzieżówkę. Po nad wyraz odważnym wystąpieniu snajpera Bayernu sprawa została po cichutku zamieciona pod dywanik, ale jedno się wydało: na zgrupowaniu u Nawałki było bardzo głośno na temat powołań na ME U-21. Co więcej sam Milik miauczał do Wilkowicza ze Sport.pl, że nie wie czy w czerwcu pomoże Dornie, że jest zmęczony itd. i itp. To było klasyczne pitu-pitu, było ewidentnie słychać i czuć, że Milikowi za bardzo się nie chce. Ale jest jedno "ale" neapolitańczyk nie mógł sobie pozwolić na publiczną odmowę. Siła internetu jest ogromna, hejterzy nie daliby mu żyć. Zresztą według mnie słusznie. Albo grasz na całego albo fora ze dwora.Krótka piłka.Co prawda nie widziałam, żeby Zieliński kiedykolwiek kręcił nosem, ale jednoznacznej deklaracji też nie słyszałam. Może tak miało być? Dorna wyśle powołania, a Napoli zamknie Milika i Zielińskiego na klucz. To by miało sens. Wilk byłby syty i owca cała.

Nie interesuje mnie ile Lewandowski ma pieniędzy na koncie i co z nimi robi. Interesuje mnie za to piłka nożna, a w szczególności Reprezentacja Polski i dlatego wkurzyła mnie ta wypowiedź. Lewy jest świetnym, ale nie jest świętym piłkarzem i nikt mi nie będzie wmawiał, że Lewandowski może wszystko. Bo właśnie nie może. Każdy czasami gada głupoty, zdarza się, rozumiem to, nie ma sprawy. Ale nikt nie ma specjalnego przyzwolenia na międlenie subiektywnych opinii w sprawach, które go bezpośrednio nie dotyczą i Lewandowskiego to obowiązuje w szczególności, jeśli dalej chce być kapitanem. Oczywiście nikt nie jest idealny; no może poza Piszczkiem:), Lewy też nie jest ideałem. Mistrz Polski w FIFA17 (Antoni Partum) uważa, że Lewandowski jest ociężały i za wolny. I coś w tym faktycznie jest, w porównaniu z Ronaldo czy Balem, Lewy ewidentnie odstaje i w e-sporcie i w realu. Co więcej według "Opta" i spox.com nasz RL9 jest na pierwszym miejscu w Bundeslidze wśród piłkarzy, którzy najczęściej marnują stuprocentowe okazje. Czyli zawsze można być jeszcze lepszym. Ja nie jestem kituś-bajduś nie idealizuje, ale kiedy ktoś zasługuje to potrafię docenić i się ukłonić do pasa.

ME U-21, to taki dzień świra 2017. Drugie euro i znowu dwóch zabraknie. Z tym, że Smuda miał prościej, przynajmniej sam wywalił na zbity pysk najlepszych. Dorna nie ma nawet kogo wysłać po grzybki...

Nic dwa razy się nie zdarza

Argumentacja Włochów jest tak lakoniczna, że aż świetna. Czym Milk miał się zmęczyć przez ostatnie 7 miesięcy? Zielu też nie był przesadnie eksploatowany przez Maurizio Sarriego. Zresztą obaj są pretendentami na sprzedaż za wielką kasiorę. Dla porównania wielki Bayern Monachium (według mnie III klub świata) nie robi żadnych problemów Renato Sanchesowi. Czy włoska złośliwość nie zna granic, czy to raczej "układ idealny". Nie wiem, Rutkowskiego nie wynajmę, ale czuję duży niesmak.

Po Euro 2012 skończyło się Lato. Po Euro 2017 Boniek na pewno nie pójdzie do Abrahama na piwo, weźmie za to na szkocką Dorne, bo tu chodzi właśnie o Dornę. Nie lubię demonizować, ale przeczuwam, że będą zalewać robaka. Marek Koźmiński wylosował nam Słowację, Szwecję i Anglię. Szwedzi dwa lata temu wygrali imprezę w Czechach, Anglicy są ekstra mocni, Słowacja gra praktycznie to samo co my. Powiem tak, Smuda miał dużo łatwiej i dał ciała. Dorna ma wysoko zawieszoną poprzeczkę i albo ją przeskoczy albo strąci. W razie czego wszystko można zmówić na Napoli.

sobota, 21 stycznia 2017

Bitwa o Legię! Albo Leśnodorski albo Mioduski

W 1/16 Ligi Europy Legia zmierzy się z Ajaksem Amsterdam. Dwa lata temu Wojskowych pogrążył Arek Milik, a obecnie mogiłę na Ł3 może wykopać konflikt na linii Leśnodorski-Mioduski. Na dniach ma odbyć się licytacja stołecznego klubu. Jeśli Dariusz Mioduski wygra shoot out, to będzie "po ptokach".

Albo Leśnodorski albo Mioduski

Leśny to kawał bezlitosnego biznesmena, ale taki musi być właśnie prezes klubu piłkarskiego. Leśnodorski od 4 lat dowodzi na Ł3 i gołym okiem widać, że Legia wreszcie złapała oddech po dekadzie patowych rządów (1 mistrzostwo Polski w ciągu 10 lat!) nominantów z ITI. Trzy mistrzostwa kraju i awans do fazy pucharowej LM. Jestem pod wrażeniem wyczucia sportowego i charyzmy Bogusława Leśnodorskiego.Tym bardziej, że panowie w jedwabnych krawatach mogą pochwalić się jedynie tym, że od urzędu miasta dostali 0,5 mld złotych na budowę nowego stadionu.

Wojskowi potrzebowali wodza z prawdziwego zdarzenia i takiego teraz mają. Leśny nie cacka się z piłkarzami (Mam nadzieję, że Prijovic usłyszał, to co powinien usłyszeć.); lubi ostentacyjne okazywać, że może wszystko, a w istocie na polskim rynku piłkarskim może (Hamalainen wcale nie był potrzebny Czerczesowowi, jednakże podkupienie najlepszego zawodnika Lecha miało znaczenie symboliczne); a do tego kumpluje się z ultrasami. Bez wątpienia Leśnodorski szokuje swoistą arogancją, ale i zaskakuje dobrymi decyzjami. Gdy dwa lata temu zobaczyłam w akcji Nemanję Nikolicia, to się zaśmiałam. Nie ubliżając Węgrowi, to bardzo przeciętny z niego piłkarz, ale Legia zarobiła na nim krocie. Amerykanie przelali na konto mistrza Polski około 3 mln Euro. Skuteczny snajper przecież swoją wartość musi mieć. W końcu Niko 40 razy wpisywał się na listę strzelców Lotto Ekstraklasy. Oczywiście nie trzeba być Jackiem Gmochiem, by wiedzieć, że takie numery możliwe są tylko w polskiej lidze. Tak czy siak dzięki Leśnodorskiemu stołeczni zainkasowali z transferów ponad 60 mln! A to, że działacze zza wielkiej wody przepłacili, to nie problem sto(L)icy.

Na ligowy futbol patrzę przez pryzmat patriotyczno-reprezentacyjny, dlatego też jak sprowadzano na Łazienkowską Vadisa Ojida-Ofoe, Thibaulta Moulin, Steevena Langila czy Mirosława Radovicia, to się pukałam w głowę. Dlaczego Legia skupuje piłkarskich emerytów? Odpowiedź dostałam po meczu ze Sportingiem Lizbona. Leśny to  nie Caritas, dla niego liczy się tylko Legia. Jeśli chcesz coś osiągnąć w europejskiej piłce, to wszystkie chwyty są dozwolone. Może i Leśnodorski jest chamski, ale wszyscy czują przed nim respekt. Ja też czuję. Legia w rękach eufemistycznego eleganta nie grałaby dziś w Lidze Europy. Legia potrzebuje twardej ręki i taką ma Leśnodorski.

Budżet Legii wynosi dziś ponad 200 mln. Co więcej Leśny deklaruje, że stać go na samego Kubę Błaszczykowskiego (Ba,Roman Kołtoń już nawet przywitał Kubę na Ł3). I trudno się dziwić temu hurraoptymizmowi, przecież doczekaliśmy się takich czasów gdzie Artur Jędrzejczyk woli Warszawę (w której miesięcznie zarabia ponad 200 tys. złotych) od Bordeaux. Jest tylko jeden problem, Leśnodorski i Wandzel  mają 40% akcji, reszta udziałów należy do Dariusza Mioduskiego.  I z pewnością absolwent Harvardu jest w stanie wyłożyć 70 mln, tylko czy to się opłaca samej Legii? No, nie... Szanuję Mioduskiego, ale futbol to nie korporacja. Mioduski to ewidentnie człowiek sukcesu, ale obawiam się, że radykalne zmiany w strategii zarządzania stołecznym klubem oznaczałyby totalną aberrację. Jednym słowem, na Łazienkowskiej nie będzie lepszego dueto-układu niż Leśnodorski-Żewłakow. Zmiana warty byłaby samobójem.To nie ultrasi są problemem, koroną cierniową warszawskiego futbolu są menadżerowie, którzy pozbywają się największych talentów polskiej piłki.

Kuba zameldował się dziś na murawie, co prawda w 90', ale to fajter. A ten dziennikarz Kickera jeszcze napisze "Ode do Błaszczykowskiego". Moim zdaniem Legia musi poczekać (jeśli w ogóle się doczeka) na Kubę co najmniej dwa lata.Błaszczykowski może i kiedyś zagra nad Wisłą, Tylko czy to oby na pewno będzie Warszawa?Nie sądzę.