poniedziałek, 20 czerwca 2016

Euro 2016: Plan minimum wykonany, ale z Ukrainą trzeba wygrać! Polska-Ukraina

 Plan minimum został wykonany, ale apetyt zawsze rośnie w miarę jedzenia. 1:0 dla Polski w meczu inauguracyjnym. Lepiej już być nie może? No właśnie zawsze mogłoby być lepiej. Najzręczniej drugie spotkanie Biało-Czerwonych podsumowuje bon mot internautów: Pazdan i Milik. To im zawdzięczamy remis z Niemcami.

Michał Pazdan nie pozwolił Niemcom dojść do pozycji strzeleckiej, a Arkadiusz Milik strzelał ślepakami w Neuera.  W rezultacie 16.06 na Stade de France padł pierwszy remis na Euro w stosunku 0:0. Milik mógł wprowadzić Polskę i co za tym idzie własną osobę na salony światowej piłki. Niestety  dwukrotnie felernie spudłował i tym samym nadal czekamy pod drzwiami. I nie ważne czy zapukamy, czy wkroczymy siłą-  musimy w końcu przekroczyć próg!
Adam Nawałka drogi do Francji nie miał wysłanej różami. Najpierw z Hiszpanii przyszła niepokojąca informacja o kontuzji Grzegorza Krychowiaka. 120 minut w Pucharze Króla ważniejsze od Mistrzostw Europy? No i o mały włos "Krycha" nie skończył jak Marco Reus. Nowo namaszczony kapitan Borussii poświęcił zdrowie dla swojego klubu. Dramat Reusa jest tym bardziej dla niego bolesny, że BVB uległa w finale Pucharu Niemiec (po loteryjnych rzutach karnych 5:4) Bayernowi Monachium, a Marco doznał w tym spotkaniu urazu, który wykluczył go z gry na Euro 2016.Suma summarum choć Reusa dotknęła w istocie podwójna klątwa, to i tak na wiek wieków będzie on czczony w Dortmundzie, a Grzegorz zdążył się przecież w pełni wykurować do potyczki z Irlandczykami. W końcu nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło, ale jest jedno "ale". Krycha nie mógł trenować na pełnych obrotach na zgrupowaniu w Bieszczadach, które miało ostatecznie scalić i ułożyć taktycznie polską kadrę. Nawałka wszem i wobec jest uważany za niepoprawnego detalistę, lecz paradoksalnie, to właśnie szczegóły mogą nas obedrzeć ze skóry. Stałe fragmenty gry były ćwiczone bez Krychowiaka i we Francji widać, to jak na dłoni. Do tego w wojowniczy charakter Grześka wkradło się pejoratywne gwiazdorstwo. Defensor w drugiej połowie meczu z Irlandią poczuł taką wyższość nad wyspiarzami, że aż dwukrotnie przyczynił się do dwóch start w środku pola. Na szczęście piłkarze Martina O'Neilla nie grają w piłkę tylko kopią no i tym samym Tomasz Iwan dostał wymarzony prezent na 45 urodziny.

I pomyśleć, że Tomek Iwan  za czasów występów w PSV  Eindhoven (1997-2000) został wybrany najbrzydszym piłkarzem ligi holenderskiej.  Aktualnie 45-latek ewidentnie rozkwita u boku Adama Nawałki, pełniąc przy tym zaszczytną funkcję dyrektora reprezentacji Polski ds. organizacyjnych.

12 czerwca w Nicei pokonaliśmy Irlandię Północną 1:0. Ostatni raz tak dobrze wielki turniej rozpoczęliśmy w 1974 roku. Orły Górskiego na starcie pokonali Argentynę 3:2, a finalnie wywalczyli brąz  na tych MŚ. Piłkarze Nawałki nie mogą się jednakże skupić się na czczych  marzeniach, bo choć historia lubi się czasem powtarzać, to najpierw trzeba udowodnić potencjał na murawie. I muszę przyznać, że Bartosz Kapustka ma przyszłość i to świetlaną. 19-latek z Krakowa z konieczności zastąpił na lewym skrzydle powracającego po kontuzji Kamila Grosickiego. "Grosik" występ w sparingu przeciwko Litwinom okupił skręconym stawem skokowym.(Naszych sąsiadów ze wschodu musiał w końcu wymownie upomnieć Krychowiak, bo sędzia główny był nad wyraz pobłażliwy.)Nawałka jednakże nie spanikował. Gdyby nie było innego wyjścia, to skrzydłowy Stade Rennais najpewniej zameldowałby się na boisku w Nicei i to od pierwszej minuty. Selekcjoner postanowił jednak nie nadwyrężać zdrowia Grosickiego, tym samym wysyłał w bój ekstraklasowego młodzieżowca. Kapustka nie zmarnował szansy i pokazał całemu piłkarskiemu światu, że Polak potrafi. Nie zjadła go ani trema, ani kilka początkowo nieudanych zagrań i gdyby Bartek w 39' minucie uderzał mocniej na bramkę Michaela McGoverna, po zamieszeniu powstałym po zagraniu ręką Kyle Laffertego, to bez wątpienia zostałby wybrany MVP całego spotkania. Rzut karny był ewidentny, ale sędzia finalnie nie wskazał na "wapno". Co się odwlecze, to nie uciecze.


3 punkty w meczu inauguracyjnym po zmianie stron przypieczętował celny strzał Arkadiusza Milika (51' minuta). Piękną asystę w postaci dopieszczonego i jednocześnie zuchwałego podania na piąty metr zaliczył, nie kto inny jak Jakub Błaszczykowski, który razem z Piszczkiem tworzy jeden z najlepszych duetów na prawej stronie na europejskim mundialu.

Warto również dodać, że Kapustka w tak młodym wieku nigdy nie zaistniałby w polskiej reprezentacji, gdyby doświadczeni koledzy występujący na co dzień w topowych ligach zagranicznych traktowali go po macoszemu. Artur Jędrzejczyk nie miał pretensji do dziewiętnastolatka, kiedy ten zagrał na spalonego, po jego efektownym rajdzie. Kapustka jest równorzędnym elementem w układance Nawałki. Co więcej gdyby debiutanci z orzełkiem na piersi w hierarchii reprezentacyjnej pełnili prostacką funkcję chłopców do podawania piłek, to w ogóle by nas we Francji teraz nie było (6 bramek Arkadiusza Milika- 22 lata,w eliminacjach do Euro 2016). Kapustka nie jest wcale szybki jak turbokozak "Grosik" i momentami za bardzo ciągnie go do środka pola, ale nie ma kiełbie we łbie i na prawdę może coś osiągnąć. Bartek dostał również 10 minut w Paryżu. Na Stade de France polski ligowiec na własnej skórze przekonał się jak ciężko jest zastąpić serce polskiej reprezentacji. Błaszczykowski trzymał nie tylko atak na prawej stronie, ale przede wszystkim asekurował Łukasza Piszczka.

Arek Milik i Bartosz Kapustka

Naturalnym zmiennikiem dla Kuby miał być Paweł Wszołek, który jest za pan brat z "boiskową kurtuazją", bowiem na co dzień występuje w Serie A. Niestety chwila nieuwagi na treningu słono kosztowała pomocnika Hellasu Werona. Złamana ręka pozbawiła na nowo odrodzonego piłkarsko dwudziestoczterolatka biletu do Francji i tym samym mocno osłabiła polskie zaplecze. Kolejny wielki nieobecny to Maciej Rybus. Rybus jest uniwersalny i przede wszystkim był w życiowej formie (w 28 ligowych spotkaniach aż 8 razy wpisywał się listę strzelców i 3 razy asystował). Co tu dużo mówić polski Lahm był pewniakiem na lewej obronie, ale Nawałka go do Francji nie zabrał. Wszystko przez kontuzję barku, której "Ryba" nabawił się w ostatnim meczu w sezonie ligi rosyjskiej (89' minuta!) i jednocześnie w ostatnim popisie w zielonej koszulce Tereka Grozny. Nic dziwnego, że Maciek się popłakał, gdy usłyszał jednoznaczny wyrok: uraz obrąbka stawowego barku kwalifikuje się do zabiegu operacyjnego. Rybusa w składzie wyręczył prawonożny Artur Jędrzejczyk i trzeba przyznać, że jest to zastępstwo idealne. Jędza to wprost avatar Rybusa. Artur dwoi i troi się zarówno w ataku jak i obronie. Co więcej do europejskiego poziomu urosła również forma Michała Pazdana. Polska defensywa była nie do przejścia w starciu z Irlandią (od której de facto byliśmy o 3 klasy lepsi). Nasi reprezentanci naprawdę wznieśli się na sportowe wyżyny, a do tego są skłonni do heroicznych poświęceń np. wcześniej wspomniany Artur Jędrzejczyk zrezygnował z sowitej wypłaty (w tym z gigantycznych premii) w FK Krasnodar i wrócił na Ł3, bo wolał grać na Euro z orzełkiem na piersi. Jeśli Rolandów w biało-czerwonym trykocie będzie więcej, to może w końcu powstanie na naszą cześć pieśń nad pieśniami.
Gdzie Rybus nie może, tam Nawałka "Jędzę" pośle!
Gloria w pierwszym meczu była przysłowiową kropką nad "i", natomiast starcie z Niemcami miało wskazać nasze miejsce w europejskim szeregu. No i po meczu z mistrzami świata można śmiało stwierdzić, że nie ma takiej drużyny w Europie, z którą nie bylibyśmy w stanie walczyć jak równy z równym. Kibice, polskie media, prasa zagraniczna; wszyscy są zgodni, co do jednego Polacy zaprezentowali lepszy futbol od świty Joachima Loewa naszpikowanej nazwiskami rozpoznawalnymi na całym globie. W gruncie rzeczy przewaga naszych zachodnich sąsiadów była iluzyjna (posiadanie piłki-65%). Taktyka Nawałki polegała właśnie na arbitralnym oddaniu inicjatywy, tym samym zespół niemiecki długo utrzymywał się przy piłce, ale był w stanie przeprowadzić w sumie dwie składne akcje w ciągu 90 min. Biało-Czerwoni natomiast konsekwentnie i przede wszystkim długofalowo budowali finezyjne kontry. Co prawda Robert Lewandowski nie oddał ani jednego celnego strzału w światło bramki Manuela Neuera, ale za to napsuł wiele krwi wszystkim czterem niemieckim defensorom. Dodatkowo Lewy przekracza standardy. Najbardziej wysunięty napastnik i pierwszy obrońca, oto funkcjonalność godna kapitana. Strach w oczach Matsa Hummelsa mówił więcej, niż komentarz Mateusza Borka. Die Adler mają jednakże w swoim składzie Jerome Boatenga (według mnie aktualnie najlepszy obrońca świata), który wyczuł intencje Lewandowskiego i tym samym zablokował strzał najlepszego napastnika występującego na francuskich boiskach. No i między innymi dzięki Boatengowi; Ozil i spółka utrzymali zwycięski remis. A co do Milika, to na pewno nie podpisał z Niemcami paktu o nieagresji, ale trzeba przyznać, że dokonywał bardzo złych wyborów i to w kluczowym momentach. Snajper Ajaksu Amsterdam powinien dać prowadzenie Biało-Czerwonym już w 22 sekundzie drugiej odsłony. Arek na siłę jednakże szukał strzału głową, a w tej sytuacji w której się znalazł (doskonała centra Grosickiego) wystarczyło przyłożyć jedynie prawą lub lewą nogę. W 68. minucie Milik chciał co prawda użyć kończyny dolnej, lecz ponownie minął się z piłką. No i cóż?  Niemcy przestali być dla nas nietykalni i to jest najważniejsze. A 16 czerwca, to najwidoczniej za wcześnie na polski dzień chwały w tym turnieju. Co więcej niekontrolowana euforia mogłaby destruktywnie wpłynąć na mentalność polskiej drużyny. Z drugiej strony Milik powinien mieć na swoim koncie 4 lub 5 bramek.22-letni napastnik ma ewidentny problem ze skutecznością, a bez goli to my nic nie ugramy... Na szczęście piłka lubi Milika, więc liczę na to, że w końcu się on odblokuje, a lepszej okazji niż z Ukrainą grającą o przysłowiową pietruszkę, na tych mistrzostwach już nie będzie.


Mychajło Fomenko nie potrafił zjednoczyć w monolit piłkarzy Dynama, Szachtaru i Dnipro. A Duet Jarmołenko i Konoplanka sam meczu nie wygra. Tym samym Adam Nawałka powinien dać szansę w potyczce z sbirną, Piotrowi Zielińskiemu. 22-letni pomocnik Udinese, to według mnie znacznie lepsza opcja niż Krzysztof Mączyński. I choć nasz selekcjoner ze wszystkich sił starał się udrapować piłkarsko swojego pupila, to i tak swojego zdania nie zmienię. Do bramki natomiast ponownie wróci Wojciech Szczęsny. "Szczęśniak" doszedł już bowiem do pełnej sprawności po starciu z (skądinąd bardzo przystojnym) Kylem Laffertym. Poza tym hierarchia w polskiej bramce ani na chwilę nie została zachwiana. Tajemnicą poliszynela jest przecież to, że Szczęsny to numerem jeden. Wojtek jest w stanie wygrać mecz, a Fabiański, choć faktycznie nie robi błędów, obroni to co musi.

Awans do najlepszej 16. turnieju mamy już praktycznie w kieszeni. O ćwierćfinał najprawdopodobniej zagramy ze Szwajcarią (2 remisy, 1 wygrana) lub Rumunią (1 remis, 1 porażka, 1 wygrana) i tak naprawdę dopiero wtedy zacznie się dla nas Euro 2016.