niedziela, 7 lutego 2016

Piłka ręczna: W Krakowie nie było "Bałkanicy", ale w Gdańsku będzie nowy trener!

Musiałam się zdystansować. Tygodniowa kwarantanna psychofizyczna od piłki ręcznej była mi potrzebna. Analiza upadku z Chorwacją, to bowiem wsadzanie kija w mrowisko. Efekt wiadomy, a satysfakcja żadna. Odezwała się we mnie za to polska mentalność. Zostałam zraniona jak Tantal i pospolicie skupiłam się na przeżywaniu własnej tragedii. 
Nie miałam tyle szczęścia, co widz siedzący przed telewizorem, który jednym skinieniem ręki mógł w każdej chwili odciąć się od obrazu nędzy i rozpaczy. Nie mogłam nawet opuścić trybun, bo w końcu legitymacja dziennikarska do czegoś zobowiązuje. Tak, byłam naocznym świadkiem katastrofy polskiego handballa. Musiałam na to wszystko patrzeć...

Chorwaci teoretycznie nie mieli szans na awans do półfinału. Tylko szaleniec mógł postawić na zwycięstwo z Polakami w Polsce różnicą 11 bramek. Nic dziwnego, że  Niko Kovac twierdzi, że w Krakowie (27.01.2016) zdarzył się cud."Vatreni" trzecie miejsce na mistrzostwach Europy przyjęli jak mannę z nieba. Ale są dwie strony medalu. Dla nas chorwacka sensacja na zawsze pozostanie synonimem narodowej klęski. To my byliśmy faworytem, to my graliśmy u siebie, to my powinniśmy wygrać... Rywale mogli rzucić o 3 bramki więcej, ale promocji do najlepszej czwórki polskiego Euro i tak nie zdołaliby wywalczyć. I dlatego to tak mnie boli. Można było przegrać trzema, ale nie czternastoma trafieniami...

Nie było chemii, nie było obrony, nie było ataku. W meczu z Chorwacją zagraliśmy jedno wielkie nic... 

Polacy nic się nie stało...

23:37, taki wynik w piłce ręcznej odzwierciedla różnicę co najmniej dwóch klas.Czy naprawdę jesteśmy słabi aż do szpiku kości? Bez Krzyśka Lijewskiego, bez Bartka Jureckiego, bez Mariusza Jurkiewicza, bez Grzegorza Tkaczyka na pewno byliśmy osłabieni. Lecz w najgorszych snach nie przypuszczałam, że znajdziemy się w czarnej dupie. Mizerykordie zadał Polakom system obronny drużyny bałkańskiej.Wysunięta defensywa 5-1 (w roli głównej Domagoj Duvnjak) efektywnie zdezorganizowała atak pozycyjny Biało-Czerwonych. Tym samym Chorwaci wyłączyli z gry Michała Jureckiego oraz Kamila Syprzaka. I to naszym rywalom aż zanadto wystarczyło.

Czy będę szukać usprawiedliwień? Nie, bo argumenty asekuracyjne w ogóle nie istnieją w tej kwestii. Co więcej, nawet ślepiec by zauważył, że "wysokie" ustawienie rywali (coś za coś) otworzyło nam grę na skrzydłach. Polska ławka trenerska nie zareagowała jednak w odpowiedni sposób. A jeśli nawet Michael Biegler trafnie podpowiadał, to ciężko jest Polakowi słuchać niemieckich rozkazów, gdy stoi pod ścianą. W dodatku tajemnicą Poliszynela było to, że najgroźniejsza będzie "para starych przyjaciół".

Wykrakaliśmy...

Naturalizowani kielczanie (Manuel Strlek i Ivan Cupić) odegrali w feralnym, środowym starciu pierwszoplanowe role, no i było nam podwójnie ciężko. Z resztą kiedy, to było nam łatwo?Zawsze ściany sprzyjają gospodarzom (MŚ 2007- Niemcy, MŚ 2015-Katar), ale Polakom nigdy. Duńska para sędziów nad wyraz chętnie wlepiała Szmalowi rzuty karne w pierwszej połowie. A dwie dyskusyjne decyzje arbitrów na początku drugiej odsłony pomogły Chorwatom ostatecznie ukrzyżować polski handball. W Krakowie nie było "Bałkanicy"...

Nic się nie stało, Polacy nic się nie stało!  Jeśli wiara czyni cuda , to ja wierzę, że w Rio się uda!

Siódme miejsce wywalczone ze Szwedami (28:26) nie napawa może hurraoptymizmem, ale na nowo przywróciło naszym Herosom wiarę we własne umiejętności. Dlatego też przepraszam polskich szczypiornistów i sama proszę o wybaczenie.W  krakowskiej Tauron Arenie miałam naprawdę dość, choć doskonale wiem, jak to jest przegrać wygrany mecz. Dzidzia ma rację. Co to za kibice, którzy pojawiają się tylko wtedy, gdy sukces prześwituje przez parkiet? Relacja fan-sportowiec powinna tworzyć związek na dobre i na złe, a nie aranżować chwilowy romans.

Trzeba docenić więc, to że przynajmniej Michael Biegler zachował się w tym wszystkim honorowo. Choć dymisja zagranicznego szkoleniowca i tak była nieuchronna, to selekcjoner reprezentacji Polski pokornie złożył dymisję po blamażu z Chorwacją.

Uzdolniony muzycznie Niemiec nigdy nie odśpiewa Mazurka Dąbrowskiego, lecz trudno go o to obwiniać. Bariera językowa oraz różnice w mentalności oddzieliły Bieglera murem berlińskim od polskiej husarii.W takim razie czyja to wina? To ZPRP zatrudnił anonimowego selekcjonera...

W sumie Michael Biegler od samego początku był na straconej pozycji. Nie ma nawet co porównywać niemieckiego szkoleniowca do Bogdan Wenty. Wenta  jest nie do zastąpienia. Wenta jest ponad to. Tymczasowe zastępstwo pełnione przez Daniela Waszkiewicza oraz Damiana Wleklaka było swoistą kontynuacją "wenteryzmu". Wszyscy byli zadowoleni, ale ZPPR zatrudnił Bieglera. Ciąg dalszy wszyscy znamy...
Na chaos...

"Na chaos, Panowie na chaos! Z rady Piotra Świerczewskiego Polacy skorzystali w Katarze. Na ME nic się nie zmieniło. W końcu balon pękł, w końcu to musiało tak się skończyć... To sami zawodnicy zwolnili trenera. Biegler przyjął winę na siebie i odszedł z klasą. Teraz Biało-Czerwoni chcieliby się cieszyć z wyboru polskojęzycznego szkoleniowca. Konkurentów jest dwóch. Albo Tałant Dujeszbajew albo Piotr Przybecki. A może obaj?


Sławek Szmal chciałby mieć takich trenerów, ale prezes PZPR uważa, że najlepsza jest odpowiedzialność jednoosobowa. Czy polscy szczypiorniści doczekają się duetu na wzór Antiga-Blain? Wątpię... Słowa Andrzeja Krasińskiego są jednoznaczne. Czasami zastanawiam się kto walczy na boisku? Zawodnicy czy działacze?

Smutne, ale prawdziwe... 
Wszyscy grają, a Niemcy wygrywają...

Najlepsze mistrzostwa Europy wszech czasów wygrała reprezentacja Niemiec. Na podium stanęli kolejno Hiszpanie i Chorwaci. W strefie medalowej zabrakło wszystkich faworytów. Polacy, Francuzi oraz Duńczycy znaleźli się poza strefą medalową. Takie rzeczy tylko w piłce ręcznej.

Biało-Czerwoni Herosi nie grają jednakże dla pieniędzy i tytułów. Oni walczą dla ojczyzny. I nawet jeżeli z premedytacją przegrali 13 punktami (10 pkt. przegrana premiowała do półfinału Francję) z drużyną Kovaca, to nie dałabym powiedzieć o nich złego słowa.

Na początku marca powinniśmy poznać nowego selekcjonera. Jeżeli zwycięży młoda, polska opcja, to rezerwuje bilety do Rio (Turniej ostatniej szansy: Gdańsk Ergo Arena 8-10.04; Macedonia, Chile, Tunezja). Ba, będę spokojna o występ na Igrzyskach!(5-21.07). 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz