wtorek, 8 września 2015

O krok od Euro, czyli najlepsze polskie eliminacje od lat!

Biało- Czerwonym zabrakło szczęścia we Frankfurcie. Ale odkąd pamiętam była to pierwsza taka sytuacja w polskim futbolu, kiedy to niekorzystny wynik przerodził się w porażkę, po której nie było śladu krytyki. W sumie nie mamy prawa biadolić. Piłkarze Nawałki zostawili na murawie serce, na mistrzach świata wywarli dobre wrażenie, a Gibraltar rozgromili 8:1.
Team spirit po polsku 
Tak cieszą sie Polacy z 6 gola z Gibraltarem:)


O mały włos nie wyprowadziliśmy Joachima Loewa z równowagi. Remis był bowiem na wyciągniecie ręki. Niestety 4. września na Commerzbank-Arena fortuna nas trochę opuściła. Intuicyjna parada Neuera po strzale Lewandowskiego (44'.), a następnie asekuracja Goetzego, który fartem wybija piłkę po główce naszego kapitana (45'); te okoliczności mówią same za siebie. Paradoksalnie Polacy zanotowali lepszy wysęp niż w październiku, a mimo to poczuli gorycz porażki (pierwszej w eliminacjach do MŚ 2016).
Najpiękniejsza akcja we Frankfurcie była nasza
Krychowiak- Milik - Grosicki- Lewandowski

Graliśmy finezyjnie i odważnie. Nasi piłkarze nareszcie wyleczyli się z kompleksu europejskiego średniaka. Przede wszystkim nie rozstawaliśmy się z wysokim pressingiem oraz grą na tzw. jeden kontakt. Kiedy to ostatnio nie przerażała nas ewentualność ataku pozycyjnego w starciu z najlepszą drużyną globu? Co więcej byliśmy w stanie kilkakrotnie zamknąć mistrzów świata na własnej połowie  i to na dłuższy moment, a tym samym wymuszaliśmy mnogie błędy u bardziej utytułowanych przeciwników. Ja takiego meczu jeszcze nie widziałam. Dlatego też trochę boli mnie te 3:1, bo w końcówce pierwszej połowy powinno być przecież 2:2...

Ale co nas nie zabije to nas wzmocni. Polska reprezentacja w piłce nożnej przekracza właśnie progi futbolowej elity. Nasi zawodnicy byli w stanie podnieść się nawet po szybkim nokaucie i to na gorącym terenie (w 19'. minucie przegrywaliśmy we Frankfurcie 2:0).Wszystko wskazuje więc  na to, że wreszcie mamy drużynę, która może w bliskiej przyszłości zwojować Europę. Mamy umiejętności, ale przede wszystkim w naszej kadrze króluje świetna atmosfera. Nie jest to może taka sielanka jak za czasów słynnej "Lambady Engela", ale w polskiej reprezentacji narodziła się prawdziwa przyjaźń. Piłkarze Nawałki wykluczyli pazerność i samolubne nawyki, co doskonale potwierdza "podarowanie" rzutu karnego Jakubowi Błaszczykowskiemu w spotkaniu z Gibraltarem (7.09.2015). Po golu Kuby był szał radości, co więcej to właśnie zawodnicy na boisku zareagowali bardziej euforycznie niż warszawskie trybuny.
Gol Jakuba Błaszczykowskiego 6:0- karny

Błaszczykowski "na pełnych" obrotach jest dla nas bezcenny i doskonale wie o tym Grosicki - autor inicjatyw. Szlachetny zamysł wcielił w życie Robert Lewandowski, tym samym po raz kolejny dał wyraz solidarności z byłym kapitanem.

 Mam nadzieję, że "Błaszczu" ekspresowo odżyje we Włoszech i razem z "Grosikiem" stworzy duet nieposkromionych skrzydłowych już w październiku (8.10.2015, Polska- Szkocja).



 Ich trzeba wyróżnić:

Kamil Grosicki jest obecnie w wybornej formie. Skrzydłowy Stade Rennais mocno postraszył Niemców, a amatorów z Gibraltaru wprost upokorzył. Co za tym idzie polska kadra, to nie tylko "dortmundzkie trio" plus Szczęsny. Polska drużyna narodowa to kolektyw klasowych piłkarzy. Grosicki jest obecnie w szczytowej formie. Kiedy Kamil puścił oczko podczas hymnu we Frankfurcie; pomyślałam: "oby nie było jak z Jurkiem Dudkiem na mundialu w Korei". Na szczęście moje obawy były bezpodstawne. Jak jest się na fali to nawet przesądy tracą swą złowieszczą moc."Grosik" rozkręcił się na dobre i nadal nie przestaje zaskakiwać. W Warszawie wyróżnił się ponownie podczas prezentacji "Mazurka Dąbrowskiego"- jego śpiew na Stadionie Narodowym dochodził nawet do trybuny komentatorskiej.

Jurek Dudek "puścił oczko" w Korei

Kolejnym pozytywem jest dyspozycja Macieja Rybusa, który trochę napsuł krwi Niemcom i pomógł w "wykończeniu" Gibraltarczyków. Rybus nominalnie jest piłkarzem ofensywnym, lecz w swym debiucie w formacji obronnej powstrzymał snajpera Bayernu Monachium ( Thomas Muller)! Co więcej "Ryba" do złudzenia przypomina Phlippa Lahma (szybkość startu w dojściu do piłki i rywala oraz wzrost- 173 cm) . Wszystko wskazuje więc na to, że pomocnik Tereka Grozny na stałe zadomowi się na lewej obronie, przynajmniej w polskiej reprezentacji. Poza tym w obwodzie jest jeszcze "Jędza", który wraca do pełnej dyspozycji po długiej pauzie spowodowanej bardzo ciężką kontuzją (zerwanie wiązadeł krzyżowych).

Kogo zabrakło?

Co do obsady bramki myślałam, że powróci szalony Szczęsny. Nawałka jednak nie dokonał żadnej roszady na pozycji golkipera. Na pewno Fabiański jest w formie, ale śmiem twierdzić, że Wojtek między słupkami to lepsza opcja. Powiem nawet więcej, moim zdaniem gdyby Szczęsny bronił z Niemcami, to na pewno nie przegralibyśmy tego spotkania. Dlaczego? Bo golkiper AS Roma jest dużo bardziej agresywny w kontakcie sam na sam z przeciwnikiem. W meczu z Niemcami gra bramkarza na przedpolu, a co za tym idzie czytanie gry było czynnikiem decydującym o zwycięstwie.

Sławek Peszko pomimo buńczucznych wypowiedzi, nie przemęczył się we Frankfurcie. W starciu z mistrzami świata zaliczył jedynie 7. minut. A szkoda, bo "Peszkin" miał przecież wielką ochotę, by upokorzyć Niemców. Kolejny mecz z Giblartarem pomocnik Lechii Gdańsk obejrzał z ławki rezerwowych. Sławek jest jednak cierpliwy i w razie potrzeby Nawałka może na niego liczyć, z resztą  tak  jak na pozostałych kadrowiczów.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz