poniedziałek, 16 marca 2015

Brak Błaszczykowskiego w kadrze to jak Orzeł bez Korony

Kuba Błaszczykowski i Adam Nawałka 
Gdzie jest Orzeł?! Zarząd PZPN przed Euro 2012 wymyślił, że Orzeł w Koronie ma zniknąć z koszulek piłkarskiej reprezentacji Polski. O powrót symbolu upomnieli się jednak wszyscy. Finalnie "Orzełek" wrócił na swoje miejsce. Teraz to ja się upominam- Gdzie jest Kuba?! 


Jakub Błaszczykowski poza kadrą. Gdybym to ja była na miejscu Nawałki, to pomocnik powołanie by dostał i to w pierwszej kolejności. Klamka jednak zapadła."Błaszczu"już wie, że nie zagra w pierwszym po przerwie zimowej meczu eliminacyjnym do ME 2016 z Irlandią. Kuba nie może uwierzyć w to co się stało. Ja także. Czym była spowodowana decyzja Nawałki? Czy zadecydowała obawa, że powrót do reprezentacji byłego kapitana "zepsuje" atmosferę wśród kadrowiczów?  Niewykluczone. A może Błaszczykowski nie zagra w kolejnym spotkaniu o punkty ze względu na aktualną formę? Możliwe.

Kuba Błaszczykowski pauzował blisko rok. Zerwanie wiązadeł krzyżowych w kolanie- taką diagnozę usłyszał skrzydłowy Borussii Dortmund w styczniu 2014 roku. Urazu doznał podczas meczu ligowego w niemieckiej Bundeslidze. Polak opuścił boisko już w trzeciej minucie spotkania. Pech Błaszczykowskiego nie mijał. W październiku sezonu 2014/2015 doznaje kolejnej kontuzji. Tym razem nadciągnął mięsień czworogłowy na treningu na Westfalii Stadion. Polskiego piłkarza trudno jednak złamać. Kuba szybko poddał się rehabilitacji i aktualnie wraca do optymalnej formy. Ale jego długa absencja spowodowała to, że na stałe utracił opaskę kapitana polskiej reprezentacji. A teraz okazuje się, że nie ma dla niego miejsca w pierwszej jedenastce.

Od lat w polskim footballu rządzą układy. Grają ci gracze, którzy się na nie zgadzają. Najlepsi zawodnicy natomiast niekoniecznie trafiali do podstawowego składu drużyny narodowej. Jeżeli chodzi o dobór trenera to zawsze był to temat tabu- nigdy nie wiadomo na co się trafi.


Oficjalnie Henryk Apostel był selekcjonerem Biało-Czerwonych w latach 1993-1995. W rzeczywistości nie miał większego wpływu na wyniki zespołu. Samowolka nie wyszła jednak na dobre polskim piłkarzom. Andrzej Juskowiak, Dariusz Dziekanowski, Andrzej Buncol, Roman Kosecki, Andrzej Iwan, Jacek Kazimierski, Józef Wandzik, Dariusz Wdowczyk, - "złote" pokolenie polskiej piłki nie wywalczyło awansu do angielskich mistrzostw Europy w 1996 roku. Kolejne odrodzenie polskiego footballu to era Jerzego Engela. W odniesieniu do bardzo udanego dla nas sezonu 2001/2002 zacytuję słowa narodowego wieszcza Adama Mickiewicza : "Serce roście patrząc na te czasy". Naprawdę tak było. Cała sportowa Polska oszalała ze szczęścia, kiedy S- Kadra jako pierwsza drużyna w Europie wywalczyła po szesnastu latach awans do finałów mistrzostw świata w Korei i Japonii. Styl gry polskiej reprezentacji określono mianem "radosnego footballu". Był to football totalny- football "na tak". Cieszył oko i duszę. Selekcjoner popełnił niestety dwa błędy i to w kluczowym momencie. Po pierwsze brak powołania na turniej mistrzowski dla Tomasza Iwana. Po drugie udział w licznych kampaniach reklamowych mocno rozkojarzył polskich piłkarzy. Interpretacja "Mazurka Dąbrowskiego" Edyty Górniak wymieniana jest jako trzecia przyczyna nieudanego występu. W meczu inauguracyjnym Polacy oniemieli z wrażenia podczas prezentacji naszego hymnu narodowego. Powrót do kraju był zatem bardzo bolesny. Piłkarze wracają bez zapowiadanego medalu. W konsekwencji trener zostaje zdymisjonowany decyzją Michała Listkiewicza, prezesa PZPN . Z występów w kadrze narodowej rezygnuje również dotychczasowy kapitan-Tomasz Wałdoch.

Świerczewski, Hajto, Koźmiński, Kałużny, Dudek to byli prawdziwi wojownicy. W Europie każdy bał się starcia z nieprzewidywalnym zespołem Engela. Co więcej nikt nie chciał rozegrać z S-kadrą nawet meczu towarzyskiego. Polacy lubili grę na granicy faulu, a tym samym rywale czuli przed nami olbrzymi respekt. Polscy piłkarze w każdym meczu do ostatniej minuty gryźli murawę. Tacy właśnie byli- waleczni i nieustępliwi. I chwała im za to. Obecnie w naszej kadrze brakuje takich charakterów. Nie każdy ma ochotę poświęcać zdrowie dla reprezentacji. Niektórzy wolą grać dla idei namacalnego zysku w bogatym klubie. Tym bardziej boli decyzja Nawałki o wykluczeniu ze składu Błaszczykowskiego. Kuba ma przecież ogromne serce do gry. Jego rajdy na lewym czy prawym skrzydle to klasa światowa. Reprezentowanie barw narodowych to wielki zaszczyt. "Błaszczu" doceniał to wyróżnienie jak mało kto. Nie przypominam sobie, żeby kiedykolwiek zawiódł. Przeciwnie to on zawsze podrywał swoich kolegów zespołu do walki.

Aktualnie bilans czasu jaki Błaszczykowski spędził na boiskach Bundesligi wynosi średnio 23 minuty na mecz. Może i niewiele. Ale prawda jest taka, że Kuba w niepełnej dyspozycji, czy nawet zupełnie bez formy jest o klasę lepszy od Sławka Peszki. Różnicę tę dostrzeże przeciętny kibic. A jednak to właśnie gracz FC Koeln zagra 29 marca na Aviva Stadium w Dublinie. Nawałka kopiuje zatem ruchy swoich poprzedników. Paweł Janas przed mundialem w Niemczech w 2006 roku wyklucza z kadry Jerzego Dudka i Tomasza Frankowskiego. Decyzja Janasa była absurdalna. Jurek Dudek był goalkeeperem Realu Madryt oraz głównym autorem zwycięstwa w finale Ligi Mistrzów w 2005 roku. "Franek łowca bramek"- Frankowski to napastnik typu "Inzaghi". Piłka sama szukała go w polu karnym. Obaj utytułowani, obaj niezwykle utalentowani, obaj klasowi gracze. W finałach w Niemczech nie zagrał żaden. Franciszek Smuda i zawirowania wokół polskiej reprezentacji to wierna kopia sytuacji z 2006 roku. "Franz" objął polski zespół w sezonie 2009/2010. Głównym zadaniem nowego selekcjonera było wygenerowanie zgranego kolektywu na mistrzostwa Europy 2012, które miały odbyć się na ojczystej ziemi. Zamiast budować Smuda zrujnował to, co tylko się dało. Według filozofii "Franza" do drużyny narodowej nie pasował Michał Żewłakow. Artur Boruc również nie nadawał się do jego koncepcji. Finalnie Polacy kończą udział w małym mundialu na fazie grupowej. Franek Smuda czynił cuda, ale tylko w Ekstraklasie. Poziom reprezentacyjny zupełnie go przerósł. 9 marca 2015 roku Smuda traci pracę po raz kolejny. Działacze "Białej Gwiazdy" już wiedzą, że popełnili błąd w wyborze obsady selekcjonera. Wisła Kraków od trzech sezonów pogrążona jest w głębokim kryzysie. Wypalony zawodowo Smuda zamiast go zażegnać, pogłębił. Klub przy ul. Reymonta zajmuje obecnie 6 miejsc w polskiej lidze i ma zerowe szanse na grę w europejskich pucharach.

Począwszy od Jansa a skończywszy na Nawałce. Każdy kolejny trener reprezentacji Polski ma nieustannie ten sam problem- brak atmosfery w kadrze. Nawałka próbował. Ostatecznie wolał jednak odsunąć silny charakter od składu. Nie widział on także miejsca w swoich szeregach dla Sebastiana Boenischa, ale Jakub Wawrzyniak ciągle jest. Nie ma Damiena Perqiusa, ale Thiago Cionek jest. Brakuje brylującego w lidze tureckiej Ludovica Obraniaka, ale Sebastian Mila bez formy jest. No i oczywiście Peszko zamiast Błaszczykowskiego.

Dortmundzkie Trio w euforii
Moja teza jest taka- Adam Nawałka okazał się bardzo słabym sojusznikiem i rozjemcą konfliktów w swojej drużynie. Selekcjoner zamiast niwelować podziały, jeszcze bardziej je pogłębił w ostatnim czasie. Doskonałym przykładem nieudolności Nawałki jest rezygnacja z gry w kadrze Eugena Polańskiego. Polański oznajmił w mediach, że za kadencji obecnego trenera nie zagra z "Orzełkiem" na piersi. Historia z Kubą Błaszczykowskim jest łudząco podobna. Mam tylko nadzieję, że nie skończy się w taki sam sposób. Pewne jest jednak to, że Kuba na pewno rozważał decyzję o pożegnaniu się na stałe z drużyną narodową. Każdy na jego miejscu miałby takie same myśli. Najpierw polski szkoleniowiec odbiera mu opaskę. Następnie pomija w składzie na ważny mecz eliminacyjny. Gdyby nie feralna kontuzja "Błaszczu" pewnie nadal przewodziłby w polskiej szatni.Obecnie jednak zgodnie z wolą trenera, kapitanem reprezentacji Polski jest Robert Lewandowski. Nawałka już na samym starcie miał zamysł zmiany przywództwa. Problem z opaską w zespole aktualnego selekcjonera istnieje zatem od samego jej początku. W całą sytuację wmieszali się jednakże dziennikarze i finalnie kadrą dowodził Błaszczykowski aż do momentu, w którym doznaje urazu. Rozwiązanie jest na przekór bardzo proste -opaska dla Kamila Glika. Kapitan FC Torino doskonale pasuje do tej roli. Adam Nawałka zamiast powielać błędy poprzedników powinien wzorować się na geniuszu trenerskim Jurgena Kloppa. Niemiecki szkoleniowiec umiał przecież zapanować i nad "Lewym" i nad "Kubą". Borussia Dortmund w sezonie 2013/214 zagrała na Wembley w finale Ligi Mistrzów. A czy reprezentacja Polski zagra na XV turnieju piłkarskich ME we Francji? Nie wiem. Od początku jednak wiedziałam, że najgorzej w polskim zespole będzie właśnie z atmosferą. Oto mój felieton z listopada 2013 roku:

FALSTART Nawałki,
czyli POLSKA – SŁOWACJA  0:2

Na ten mecz czekała cała piłkarska Polska. W piątek 15.11.2013r. we Wrocławiu piłkarska reprezentacja Polski pod wodzą Adama Nawałki podejmowała Słowację. Formalnie był to tylko mecz towarzyski. Dla kibiców, samych zawodników i nowego trenera wynik tego spotkania był jednak niesłychanie ważny. Niestety zaczęło się tradycyjnie. Od porażki 2 : 0.

W swym debiucie kolejno to nowi trenerzy drużyny narodowej zaczynali swoją przygodę z reprezentacją właśnie od przegranej. Przegrał Jerzy Engel 0 : 3 z Hiszpanami. Przegrał Leo Beenhakker 0 : 2 z Danią. Przegrał Władysław Fornalik  0 : 1 z Estonią. Wyjątek stanowi  jedynie Janusz Wójcik. Wójcik jest ostatnim szkoleniowcem drużyny narodowej, który na początku swej trenerskiej kadencji zaczął od upragnionego zwycięstwa. Tej sztuki dokonał 16 lat temu. 9 września 1997 roku w Warszawie Polska pokonała Węgry 1:0.

Wybór nowego selekcjonera elektryzował całe środowisko piłkarskie. Zbigniew Boniek od początku nie ukrywał, że najpoważniejszym kandydatem do objęcia drużyny narodowej jest właśnie Adam Nawałka . "Jesteśmy przekonani, że dokonaliśmy dobrego wyboru. Zadanie reprezentacji i nowego selekcjonera jest oczywiste- kwalifikacja do finałów mistrzostw Europy 2016 we Francji" – powiedział po podpisaniu umowy z Nawałką prezes PZPN.  Boniek dał ogromny kredyt zaufania  byłemu szkoleniowcowi Górnika Zabrze. Kibice również  liczą na odmianę stylu gry  Biało-Czerwonych pod wodzą  nowego  trenera. 56- letni Nawałka w lidze słyną z ekspresyjności oraz  twardej ręki względem swoich zawodników. Jest więc nadzieja, że w końcu uda się poukładać polski zespól, tak by gwiazdy światowego formatu były w stu procentach wykorzystywane.                                                                

Na Stadionie Miejskim we Wrocławiu zasiadł komplet widzów. 42 tysiące osób było świadkiem blamażu kadry Nawałki. Podczas meczu zdegustowani postawą polskich piłkarzy, kibice głośno skandowali: „ Co wy robicie, Polacy co wy robicie?!”, co doskonale odzwierciedlało styl gry. Tradycyjnie zawiodła obrona,  nie było asekuracji, ani odpowiedniego pressingu. Robert Lewandowski znowu cofał się do tyłu i próbował rozegrania. Piłkarze Nawałki nie mieli po prostu pomysłu na grę. Taktyczne założenia spełniali do utraty pierwszego gola, który padł w 31’ minucie spotkania. Polska drużyna tradycyjnie bazowała jedynie na indywidualnych zrywach Błaszczykowskiego i Lewandowskiego. Rozmiar porażki byłby bardziej dotkliwy, gdyby nie doskonałe interwencje Artura Boruca. 

Nawałka na trzydniowe zgrupowanie przed meczem ze Słowakami w Grodzisku Wielkopolskim powołał 13 zawodników z ligi polskiej i 13 zawodników z lig zagranicznych. W sumie w kadrze znalazło się aż siedmiu debiutantów. Największą sensacją było jednak zaproszenie wysłane dla pierwszoligowego bramkarza Dolcanu Ząbki - 21-letniego Rafała Leszczyńskiego. Poza Leszczyńskim pozostali debiutanci to Krzysztof Mączyński, Rafał Kosznik , Paweł Olkowski (wszyscy Górnik Zabrze), Adam Marciniak (Cracovia), Tomasz Hołota (Śląsk Wrocław) oraz Piotr Ćwielong (VFL Bochum). Z powodu kontuzji z kadry wypadli Artur Sobiech (Hannover 96), Mateusz Klich (PEC Zwolle) i Przemysław Tytoń (PSV Eindhoven).

Trzeba jednak docenić to, że nowy trener zaczął z animuszem. Wreszcie na treningu widać było zaangażowanie. Sztab szkoleniowy postawił  na integrację – zawodnicy rywalizowali m.in. na ściance wspinaczkowej. Jednak pozytywna atmosfera z treningów nie została przeniesiona na boisko. 

Tak jak przewidywano w podstawowym składzie na Słowaków wyszła dobrze zanana Nawałce dwójka skrajnych obrońców Górnika Zabrze- Rafał Kosznik i Paweł Olkowski. Na środku obrony zagrał  Marcin Kamiński i Artur Jędrzejczyk. Zawiedli wszyscy. Kosznik i Olkowski starali się włączać w akcje uskrzydlające, lecz ich zagrania nie były tak skuteczne jak w lidze. Natomiast defensywni pomocnicy- Grzegorz Krychowiak  i Tomasz Jodłowiec nie asekurowali linii obrony. Gdy skrzydłowi obrońcy byli zaangażowani w atak, nie było wsparcia z drugiej linii, co ułatwiało tylko przeciwnikowi grę z kontry. Po indywidualnym błędzie Kamińskiego w 39’ minucie padła druga bramka dla Słowaków. Na domiar złego w chaosie, jakim znaleźli się  polscy obrońcy Artur Jędrzejczyk  zaliczył kiks, który na poziomie reprezentacyjnym nie powinien mieć miejsca. Od utraty gola uratował nas tylko Artur Boruc. Selekcjoner na środek pomocy wystawił  Adriana Mierzejewskiego, okazując w ten sposób ogromy kredyt zaufania względem tego zawodnika. Niestety Mierzejewski i tym razem nie rozegrał całego spotkania. W 67’ minucie zmienił go Tomasz Brzyski. Mierzejewski w Trabzonsporze wywalczył sobie miejsce w podstawowym składzie. W Turcji pełni jednak zupełnie odmienną funkcję- tzw. "wolnego gracza" podłączającego się do akcji ofensywnych i oskrzydlających. Reprezentacja potrzebuje natomiast typowego playmakera. Niestety w tej roli się nie sprawdził. Lewandowski tradycyjnie nie otrzymywał ani prostopadłych podań ani podań na wolne pole. Napastnik sam musiał rozgrywać, co z kolei wykluczyło składną grę kombinacyjną Polaków. Waldemar Sobota i Jakub Błaszczykowski próbowali akcji indywidualnych, lecz  były one nieskuteczne. Albo brakowało dokładnego wykończenia, albo kluczowego podania. W końcówce drugiej połowy trener dokonał kilku kontrowersyjnych zmian.Wprowadził na boisko dwóch debiutantów powołanych w trybie awaryjnym. W 76’ minucie Artura Jędrzejczyka zmienił Krzysztof Mączyński, a w 75’ minucie za Waldemara Sobotę wszedł Marcin Robak. Nie ożywiło to jednak gry polskiego zespołu. Najdogodniejsza dla nas okazja do zdobycia gola kontaktowego miała miejsce po rzucie rożnym, kiedy to  powstało ogromne zamieszanie. Finalnie jednak żaden z polskich zawodników nie skierował piłki do bramki Jana Muchy. Nie ma jakichkolwiek wątpliwości, że w tym meczu to zespół słowacki był zespołem lepszym. Podopieczni Jana Kozaka zrealizowali po prostu przedmeczowe założenia taktyczne. Zagrali skutecznie- obnażając w ten sposób nasze słabe strony. Styl drużyny Słowaków uzależniony jest ściśle od Marka Hamsika. Słowacki lider nie zawiódł i poprowadził naszych południowych sąsiadów do zwycięstwa. Gwiazdor SSC Napoli powinien jednakże opuścić boisko już w pierwszej połowie spotkania za niedopuszczalne zachowanie podczas starcia z Grzegorzem Krychowiakiem. Ale przede wszystkim to właśnie nasi przeciwnicy grali w sposób bardziej zdecydowany, choć paradoksalnie mecz rozgrywany był na " polskim podwórku". Aż trzech Słowaków obejrzało żółte kartki, a Polacy ukończyli mecz bez żadnego upomnienia.            

Adam Nawałka  twierdzi, że Polska drużyna będzie działać jak maszyna. Na razie jednak nie można stwierdzić, czy nasza reprezentacja narodowa jest wstanie odnieść wyczekiwany od dawna sukces międzynarodowy. Jak każdy nowy selekcjoner Nawałka ma prawo do sprawdzania nowych zawodników. Z drugiej strony jego poprzednik Waldemar Fornalik przetestował podczas eliminacji do MŚ 2014 multum piłkarzy. Zaprocentowało to tym, że wraz z polskim zespołem podczas swojej kadencji odniósł jedynie trzy zwycięstwa ( w tym dwa z amatorami z  San Marino). Jest to najgorszy wynik trenerski w historii naszego footballu. Prowadzenie kadry narodowej znacząco różni się od zarządzania ligowym zespołem. Na poziomie reprezentacyjnych zmagań nie ma czasu na dawanie drugich czy kolejnych szans. Trzeba postawić na zawodników walczących do ostatniego tchu, dla których gra z "Orzełkiem" na piersi to zaszczyt. Równie ważna jest atmosfera w drużynie. Zawodnicy muszą sobie na wzajem ufać i służyć pomocą w każdej sytuacji. Taki dream team udało zbudować się Jerzemu Engelowi podczas eliminacji do MŚ 2002 w Korei i Japonii. Jego słynna S-Kadra w każdym spotkaniu udowadniała czym jest team spirit. Obecnie polskiej reprezentacji brakuje takich zawodników jak Tomasz Hajto czy Piotr Świerczewski, którzy swoją walecznością i zaangażowaniem byli w stanie postraszyć rywali i dać sygnał do walki. Nawałka ma teraz do dyspozycji  gwiazdy światowego formatu, lecz nie jest w stanie zwyciężyć nawet europejskiego średniaka, co pokazał ostatni mecz. Kadra zamiast zrobić krok w przód,  zrobiła dwa kroki w tył …

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz