sobota, 7 marca 2015

Krytyka czy zrozumienie, czyli Legia Warszawa w Europejskich Pucharach

oprawa meczu Legia Warszawa - FK Aktobe,  ul. Łazienkowska 3
"Legio drużyno moja, Ty jesteś jak zdrowie,
Twój wierny kibic łatwo się dowie,
jak Ligę Mistrzów stracić"

Ostatnio bardzo dużo dzieje się przy ulicy Łazienkowskiej 3 w Warszawie. Od rozpaczy po wściekłość do radości. Emocje zmieniają się jak w kalejdoskopie. Do tej pory boli decyzja UEFA. Wykluczenie Legii Warszawa z Ligi Mistrzów to głęboka rana, która bardzo trudno się goi. To bolesny cios dla całej polskiej piłki.Unia Europejskich Związków Piłkarskich z upodobaniem przyznaje kolejne kary polskim klubom. Gigantyczna grzywna, puste trybuny, walkower. To naprawdę istna plaga w polskim footballu. Tego jest już za wiele. Trzeba coś z tym zrobić. Apeluje tym samym do prezesa PZPN Zbigniewa Bońka. Tak dalej być nie może. To co robi UEFA na przestrzeni kliku lat to jest po prostu celowe blokowanie rozwoju piłki nożnej w Polsce. Działacze zasłaniają się walką z rasizmem, nacjonalizmem i dyskryminacją.W rzeczywistości inkasują następne astronomiczne sumy. Który to już raz?

W fazie wstępnej Ligi Mistrzów wojskowi grali jak z nut. Pierwsze miejsce w grupie mówi samo za siebie. Rywalizacja z Celtikiem Glasgow pokazała, że ten zespół naprawdę miał przyszłość. Po raz kolejny na Łazienkowskiej narodził się zgrany kolektyw. Aktualnie tamta drużyna, będąca wówczas na fali wznoszącej, jest zaledwie swoim cieniem. Kto jest temu winien? Wiadomo. Nie rozumiem jednakże jeszcze jednej rzeczy. Jak to w ogóle możliwe, że w błędny sposób zinterpretowano karę Bereszyńskiego? Po co wchodził na cztery minuty przed końcem meczu? Dlaczego Berg wpuścił na boisko obrońcę przy bardzo korzystnym wyniku? Pytań jest wiele, lecz odpowiedzi brak. Zwolnienie kierownika drużyny to zagarnie stricte asertywne. Albo Marta Ostrowska była aż tak bardzo niekompetentna albo była tylko zdalnie sterowaną marionetką. UEFA zamordowała ducha sportu. Lecz aby budować polski football trzeba zacząć od zmian. Od zmian od środka. Trzeba zacząć od siebie. Działacze warszawskiej drużyny raczej rujnują niż budują. Po co tak szybko sprzedano Wolskiego? Dlaczego odszedł Rybus? Już nie wspomnę o Dawidzie Janczyku...

Legia za czasów Skorży to Legia, która potrafiła podnieść się z kolan. Dwumecz ze Spartakiem Moskwa przeszedł do historii. A prawda jest taka, że Legia prowadzona mądrze grałaby teraz z powodzeniem w Lidze Mistrzów. Henning Berg trochę poukładał warszawski zespół. Jednakże decyzja o wysłaniu Miroslava Rdovićia na trybuny przed pierwszym meczem z Ajaxem, to jeden z najgorszych wyborów norweskiego szkoleniowca. Wybór Berga kosztował bardzo drogo. Kosztował awans. A dlaczego? Po pierwsze Radović wykorzystałby przynajmniej dwie z sytuacji jakie mieli Legioniści w Amsterdamie. Po drugie gra w tym meczu po prostu należała się Serbowi.


"Rado" pewnie wróci do Polski za rok albo dwa. Nie mam mu jednak za złe tej decyzji. Dla niego kontrakt z Hebei China Fortune to oferta życia. To swoista nagroda za całokształt występów w Ekstraklasie. Życzę mu bardzo dobrze i mam nadzieję, że Chińczycy okażą się lojalnym pracodawcą.

Dlaczego tak trudno zbudować nam zespół na miarę europejskich potentatów? Odpowiedź jest bardzo prosta. Pieniądze zamiast footballu. Działacze w kraju jak i przedstawiciele UEFA mają zatem identyczne upodobania. Przebłyski polskich drużyn oczywiście były i są. Wszyscy oczekujemy jednakże powtarzalności. Fenomenem na skalę światową były zwycięstwa w Pucharze UEFA Groclinu Dyskobolia Grodzisk Wielkopolski w sezonie 2003/2004. Biorąc pod uwagę budżet debiutującego klubu na arenie międzynarodowej ten sukces nie miał w ogóle prawa bytu. Kibice z Grodziska słusznie skandowali po wyeliminowaniu Manchesteru City - "Chlubą Polski Grodzisk Wielkopolski!." Gdyby obecnie wprowadzona reforma dotycząca rozgrywek Ligi Mistrzów została wcielona w życie nieco wcześniej, to Wisła Kraków awansowałaby do fazy grupowej co najmniej trzy razy. Biała Gwiazda trafiała w decydującym momencie na Real Madryt oraz FC Barcelonę. Podopieczni Henryka Kasperczaka unieśli presję i zdołali dwukrotnie zwyciężyć na stadionie przy ul.Reymonta. Ostateczny bilans dwumeczu był jednakże w obydwu przypadkach niekorzystny dla Wiślaków.
A czy Legia Warszawa miała szansę na zwycięstwo z Ajaxem Amsterdam? Miała i to duże. W pierwszym spotkaniu zabrakło skuteczności. W drugim zawiodła linia obronna. Wojskowi zakończyli tym samym swoją przygodę z europejskimi pucharami.

Jedno jest pewno nadmierna krytyka nie rozwiąże problemu. Przeciwnie spowoduje jego eskalację. Jeżeli chodzi o sytuację z Michałem Kucharczykiem, to będąc na jego miejscu zachowałbym się dokładnie tak samo. Media szukają sensacji i często przerysowują rzeczywistość. Michał Żyro również musiał zmierzyć się z falą nieprzychylności. W czwartkowym meczu jednakże udowodnił swoją klasę sportową. Gol Żyry umożliwił Legionistom grę w półfinale Pucharu Polski. Apeluje więc do dziennikarzy i działaczy sportowych- zamiast szukania winnych skupmy się na budowaniu oraz propagowaniu polskiego footballu.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz