Bohdan Tomaszewski |
Dziś pożegnaliśmy sławę polskiego dziennikarstwa. Pożegnaliśmy Bohdana Tomaszewskiego. Urna z prochami nestora została złożona w Warszawie na Starych Powązkach.
W uroczystości pogrzebowej wzięło udział wielu dziennikarzy, wśród których byłam i ja.. Chciałam osobiście wyrazić szacunek oraz uznanie dla tak wybitnej postaci w świecie mediów. Czułam, że byłam to winna panu Bohdanowi. I wiem, że mój osobisty hołd został przyjęty...
Bohdan Tomaszewski wychował wiele pokoleń dziennikarzy. To właśnie na nim powinien wzorować się każdy. Lecz ten idealny wzór przerasta bardzo wielu sprawozdawców i redaktorów. Przerasta większość osób. Dzięki Tomaszewskiemu kochaliśmy tych Malinowskich i Kozakiewiczów. Dzięki jego relacjom, nauczyliśmy się szanować porażkę i dziękować przegranym. Dzięki inicjatywie nestora - Tomaszewski Cup, tenis stał się wreszcie popularny wśród młodzieży.
Tomaszewski miał wyjątkową osobowość i szarmancki styl wypowiedzi. Był po prostu dżentelmenem. Świetny w audycjach radiowych i na wizji. Dziennikarz kompletny. Rozumiał istotę sportu bardziej niż inni, bo sam był sportowcem. Sport ściśle łączył z kulturą. "Sport to sztuka"- mawiał. W zamyśle mistrza sport miał przygotowywać do życia, miał uczyć kultury i szlachetności, miał propagować idee fair play. Sport maił wreszcie uczyć życia i napędzać do ciągłego rozwoju.
A skąd to wszystko wiem? To wszystko wiem od niego samego. Tak, to wszystko wiem od Bohdana Tomaszewskiego. To, że na swojej drodze spotkałam mistrza dziennikarstwa, to niezwykłe zrządzenie losu. Nie natknęłam się na pana Bohdana ani w telewizji ani w radiu ani na turnieju tenisowym. Hotel Victoria to punkt styczny mojej znajomości z wielkim nestorem. Nic więc nie dzieję się bez przyczyny. Gdybym podczas studiów dziennych nie pracowała wieczorami w charakterze barmanki, nigdy nie napisałabym pracy magisterskiej o twórczości Bohdana Tomaszewskiego. A tak rok temu światło dzienne ujrzała pierwsza praca magisterska poświęcona mistrzowi wśród dziennikarzy. Była to praca mojego autorstwa. Temat w całości brzmiał: "Wizja sportu w dziennikarstwie Bohdana Tomaszewskiego". Jestem naprawdę dumna z końcowego efektu. Praca została powszechnie doceniona i zebrała bardzo dobre recenzje.
Pamiętam jak poinformowałam Pana Bohdana o swoim zamyśle. Nie krył wzruszenia. Był wielkim człowiekiem, lecz nigdy nie unosił się pychą. Był wymagający i surowy w ocenie, ale najwięcej wymagał od siebie. Zawsze służył mi radą, a nawet oddzwaniał do mnie, gdy potrzebowałam pilnej konsultacji . Do końca życia zapamiętam jego pierwszą radę, kiedy to dopiero miałam zamiar zrobić krok ku dziennikarstwu sportowemu: " Niech Pani dużo czyta. Musi Pani czytać, aby rozwijać i ubogacać swój język. Nie chodzi tu nawet o same pozycje sportowe, ale o czytanie w ogóle, które ubogaca światopogląd." Takich osób się nie zapomina. Oni sami nie dadzą o sobie zapomnieć. Idealna prezencja, niepowtarzalny głos, wyrafinowane słownictwo. Trzeba mieć szczęście, aby z tym wszystkim się urodzić. Lecz aby to godnie wykorzystać potrzeba czegoś więcej. Potrzeba ogromnej determinacji i siły ducha.
"Cieszę się, że Pani się rozwija. To bardzo dobrze dla Pani. Niech Pani nigdy nie osiada na laurach. Zawsze można coś udoskonalić, zawsze można nauczyć się czegoś nowego"- tak zrobię panie Bohdanie. Będę pamiętać.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz