Marcin Wasilewski, Leicester City |
MARCIN WASILEWSKI I, czyli pierwsze 90. min polskiego piłkarza z pola w Premier League
Marcin Wasilewski jest jedynym polskim zawodnikiem z pola, który rozegrał całe spotkanie na półmetku ligowych rozgrywek w barwach lidera angielskiej ekstraklasy. Jak dotąd naszym towarem eksportowym na Wyspy Brytyjskie byli tylko i wyłącznie bramkarze (Jerzy Dudek-Liverpool, Wojciech Szczęsny- Arsenal Londyn, Artur Boruc- AFC Bournemouth, Łukasz Fabiański- Swansea City). "Wasyl" wkomponował się w struktury Leicester City mentalnie i piłkarsko. Terminator pola karnego paraliżuje napastników już samym swym wzrokiem. Tylko nieliczni snajperzy mają odwagę na boiskowy kontakt bezpośredni z naszym rodakiem, a ci którzy się odważą na takie starcie, na pewno długo i boleśnie je wspominają.
BARBARZYŃSKI FAUL I BRUTALNA LIGA
Polski defensor jest silny fizycznie i twardy psychicznie. Kto byłby w stanie wrócić po najbrutalniejszym faulu XXI wieku? No właśnie Marcin Wasilewski. Choć minęło już sześć lat od tego jak Axel Vistel zaatakował nogi Polaka, to do tej pory mam przed oczami tę mrożącą krew w żyłach scenę z meczu Anderlecht Bruksela-Standard Liege (sierpień 2009). Otwarte, podwójne złamanie nogi grozi nawet wózkiem, ale heros z Krakowa oszukał przeznaczenie. Wasyl przezwyciężył zdrowotnie oraz mentalnie boiskowe barbarzyństwo, a co więcej zamienił ligę belgijską na występy w najbrutalniejszej lidze na świecie (Premiership). Claudio Ranierii okazał się jednakże nielojalny wobec Wasilewskiego. "Lisy" zasilił bowiem Robert Huth i aktualnie to właśnie Niemiec dowodzi defensywą Leicesteru. Ale to jeszcze nie wszystko... Yohan Benalouane (28 lat) pozyskany w przerwie letniej, na początku sezonu ad hoc dostał miejsce w meczowej osiemnastce kosztem polskiego stopera. Eufemistycznie mówiąc: znowu niesprawiedliwość.
"Wasyl" w ubiegłym roku walczył jak lew, by The Filberts mogli w ogóle utrzymać się w Premier League. I co dostaje w zamian? Brak zaufania ze strony włoskiego trenera i zero zainteresowania polskiego selekcjonera. Prawdziwy piłkarz jednakże wszytko przetrzyma.
WASILEWSKI JAK LIS
Marcina Wasilewskiego można śmiało porównać do jego własnej drużyny klubowej. Nasz rodak preferuje tzw. naturalny futbol, czyli prosto, twardo i skutecznie. Identyczny styl prezentuje także sensacyjny wicelider tabeli angielskiej ekstraklasy (po 19. kolejkach "Lisy" mają 39 pkt. i 37 trafień na koncie). Filozofia taktyki jest symilarna, więc w końcu i skutek musi być podobny. Jednakże wcale nie mam na myśli kontuzji Thiago Cionka... Choć Brazylijczyk sportową aurą nie dorównuje wojownikowi z Krakowa, to nie będę mu złorzeczyć. Dwudziestodziewięciolatek nie przejawia (z resztą i nigdy nie miał) argumentów piłkarskich godnych reprezentacji Polski. Nawałka woli jednakże przeciętnego kopacza z Serii B (FC Modena - aktualnie 15. pozycja) od solidnego futbolisty z Premiership. Na razie polski obrońca wykorzystał absencję zdrowotną Hutha i rozegrał 90 minut w meczu z Evertonem (19.12.2015). "Lisy" wygrały 3:2. Niestety w kolejnych spotkaniach, z Liverpoolem oraz Manchesterem City, Polak ponownie został odesłany do rezerw.
OSTATNI FARBOWANY LIS
Jedynym atutem ostatniego farbowanego lisa jest wyłącznie jedno- umiejętność posługiwania się językiem polskim. (Obraniakowi i Perquisowi nie chciało się nawet uczyć naszej ojczystej mowy). Za logiką weryfikacji Adama Nawałki trudno jednak nadążyć. Nie tylko Cionek nic nie wnosi. Defensor Modeny nie istnieje na boisku nawet w towarzyskich sparingach z niskonotowanymi rywalami. Nic dziwnego, że w eliminacjach do ME 2016 nie zagrał ani minuty. Więc po co Nawałce Cionek? Tego nie wie nikt. Lecz to wcale nie koniec pomyłek w obsadzie polskiej reprezentacji. Artur Sobiech jest nudny jak flaki z olejem, ale selekcjoner wybrał napastnika Hannoveru 96 kosztem kreatywnego snajpera Dynama Kijów. Dla mnie jest to śmiechu warte. Łukasz Teodorczyk miał, co prawda przerwę w grze spowodowaną ciężkim urazem, ale po powrocie na boisko potrzebował zaledwie 27 minut na zdobycie gola. Sobiech skuteczności szuka w zmianie nawyków żywieniowych i w tej sprawie zwrócił się o pomoc do Anny Lewandowskiej (dopiero się uśmiałam!). Jeżeli "Ślimak" (pseudonim dużo mówi o piłkarzu) naprawdę myśli, że forma Roberta Lewandowskiego, to zasługa diety, to jest totalnym idiotą. Nikt jednak głośno nie wylicza pomyłek w selekcji Adamowi Nawałce, bo w końcu jedziemy do Francji.
BOŻE MNIEJ NAS W OPIECE
Nie daj Boże, Adam Nawałka do pierwotnych gaf dołoży jeszcze np. brak zaproszenia na euro dla Jakuba Błaszczykowskiego, to skończy gorzej niż Jose Mourinho.
Portugalczyk popadł w despotyczne samouwielbienie i po kolei pozbywał się niewygodnych podopiecznych. Mourinho wyrzucił z Chelsea Londyn; Romelu Lukaku (Everton)- król strzelców Premiership (15 goli), Kevina de Bruyna (zachwyca w Manchesterze City), Juana Matę (filar Manchesteru United) i jeszcze siedmiu innych piłkarzy (Petr Cech, Juan Cuadrado, Mohamed Salah, David Luiz, Thorgan Hazard, Andre Schurrle, Demba Ba).
Monarchia absolutna w futbolu bezwarunkowo prowadzi do definitywnego upadku. Polski selekcjoner błądzi, ale i wygrywa. A jaki będzie ciąg dalszy? Na razie nie wiadomo, bo Nawałka nie odkrył jeszcze kart.
Oby tylko mój sen się nie spełnił. Ostatnio śniło mi się, że na trenerski tron powrócił Franciszek Smuda... To był koszmar, lecz ja się obudziłam. Może i Adam Nawałka w końcu przejrzy na oczy.
WENTERYZM
Selekcjoner piłkarskiej reprezentacji Polski powinien uczyć się polityki efektywnej selekcji od trenerów piłki ręcznej. W końcu"Wenteryzm" wyniósł polskiego szczypiorniaka na międzynarodowy piedestał. Obecnie Michael Biegler z powodzeniem kontynuuje tradycje Bogdana Wenty. Niemiec powołuje tych, których powinien. Nominacje dostał Mariusz Jurkiewicz, choć walczy z kontuzją już pół roku. Co więcej zaproszenie do kadry przyjmują nawet ci, którzy z niej wcześniej zrezygnowali (Grzegorz Tkaczyk, Tomasz Rosiński, Mateusz Jachlewski).
Wenteryzm |
PRAWY DO LEWEGO
Prezes PZPN zatrudnił Adama Nawałkę z jednego powodu- szkoleniowiec Górnika Zabrze miał odbudować team-spirit. Rzeczywistość była jednak inna. Duch naszej narodowej drużyny futbolowej odżył dzięki impulsowi pojednania i wzajemnej akceptacji. Nie chodzi jednakże li tylko o samodzielną działalność duszpasterską Nawałki. Na sukces atmosfery w i wokół reprezentacji złożyło się kilka czynników wewnętrznych. Po pierwsze aktualnie w kadrze wszyscy mówią po polsku. Po drugie Robert Lewandowski przejął opaskę kapitana. Najlepszy snajper Europy nie ma zdolności przywódczych (trudno usłyszeć nawet przekleństwo z ust "Lewego"), ale to jest właśnie największa zaleta nowego lidera Biało-Czerwonych. Po trzecie "Lewy" nie gwiazdorzy, nie knuje, nie stoi z boku. W końcu to Lewandowski, a nie Nawałka wyciągnął rękę do Jakuba Błaszczykowskiego (słynny gest pojednania w meczu z Gruzją na Stadionie Narodowym). Oczywiście punkt widzenia zależy od punktu siedzenia. Władza bywa jednak samobójcza, więc bardzo proszę, panie Adamie nie zepsuj Pan tego!
Adam Nawałka ma w rękach polską piłkę |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz