piątek, 6 lutego 2015

Brąz jest złotem, czyli historia polskiej husarii

 
Cała sportowa Polska żyje sukcesem szczypiornistów. I wcale się temu nie dziwię. Jak można ich nie kochać?! Chłopaki w każdym meczu zostawiali serce i zdrowie na parkiecie. Nie oszczędzali się, nie kalkulowali, nie osiedli na laurach. Porównanie naszych piłkarzy ręcznych do słynnej polskiej husarii jest bardzo trafne. Piłka ręczna to sport bardzo kontaktowy i dynamiczny.Nie ma w nim miejsca na symulowanie czy metroseksulany wizerunek. To dyscyplina przeznaczona tylko dla prawdziwych herosów. Główną rolę odgrywa tu waleczność i charyzma, dlatego też szczypiorniak tak doskonale wpisuje się w polską mentalność. Można śmiało stwierdzić, że piłka ręczna to sport stworzony dla Polaków. Przed turniejem mistrzowskim w egzotycznym Katarze, w Polsce nastroje były raczej stonowane. Sami zawodnicy przed wyjazdem  również nic nie obiecywali. Zapewniali jednakże o bojowym nastawieniu.


Ja im oczywiście wierzyłam. Zawsze w nich wierzę, bo zaliczam się do grona "prawdziwych" kibiców. Miłość do szczypiorniaka narodziła się u mnie jeszcze za czasów gimnazjalnych. Sama jako bardzo utalentowany zawodnik, odnosiłam ze szkolną drużyną liczne sukcesy. Przyznaje, że byłam i  nadal jestem bardzo ekspresyjną osobą, co okazywałam oczywiście podczas rozgrywania międzyszkolnych zwodów. Podobno natura obdarzyła mnie nieprawdopodobną ikrą - tak twierdzili moi trenerzy. Sama również potwierdzam tę tezę. Została mi nawet przydzielona opaska kapitana. Niestety moi rodzice w obawie przed widmem kontuzji, nie pozwolili mi na dalszy rozwój i profesjonalną karierę.  Na początku miałam do nich ogromny żal. Sport był i jest moją największą pasją. W ramach protestu całkowicie zrezygnowałam z udziału w lekcjach wychowania fizycznego. Zorganizowałam sobie tzw. "lewe" zwolnienie. Pod względem prawnym było ono jak najbardziej prawidłowe, lecz powszechnie wiadomo jak łatwo można uzyskać tego typu zaświadczenie w gabinecie lekarskim. Na szczęście finalnie miłość do sportu zwyciężyła. Postanowiłam zostać dziennikarzem sportowym. Mój wybór drogi zawodowej spowodował to, że nadal pozostałam bardzo blisko sportu, co więcej znalazłam się w samym epicentrum sportu stojącego na najwyższym poziomie.

Eksplozja radości Bogdana Wenty 
Wracając jednak do  polskiego szczypiorniaka, to bez wątpienia główną postacią polskiej piłki
ręcznej jest i będzie Bogdan Wenta. Bogdan Wenta to prócz Zygfryda Kuchty, najwybitniejszy trener w historii. Złośliwi zarzucają mu przyjęcie obywatelstwa niemieckiego oraz reprezentowanie kraju naszego zachodniego sąsiada na największych imprezach sportowych. Decyzja naszego wybitnego trenera była podyktowana przede wszystkim chęcią udziału w igrzyskach olimpijskich. Z reprezentacją Polski było to wówczas nie możliwe. Wenta zastrzegł jednakże, iż w żadnym oficjalnym meczu nie wystąpi przeciw reprezentacji Polski, Był to odruch patriotyczny i akt solidarności z własnym narodem. Kiedy w 2004 roku Bogdan Wenta objął oficjalnie funkcję trenera reprezentacji Polski, nastąpiła u nas nowa era szczypiorniaka. Wenta jako jedyny potrafił zbudować zespół  i niepowtarzalną atmosferę, dzięki czemu Polacy znaleźli się na ustach całego sportowego świata. W 2007 roku Polacy zajęli  na mistrzostwach świata rozgrywanych w Niemczech drugie miejsce. Gospodarze zwyciężyli co prawda 29:24, lecz zdobycie złotego medalu przez Niemców było możliwe dzięki ogromniej przychylności sędziów. Bogdan Wenta zaszczepił w polskich zawodnikach niesamowitą ambicję i walkę "na całego" do ostatniej minuty. Kibice również zyskali wiele niezapomnianych  emocji i wzruszeń.

Wszyscy jesteśmy dumni  z postawy polskiej reprezentacji w piłce ręcznej. Team spirit naszych szczypiornistów pozostał nienaruszony, a nawet w pewnym stopniu ewoluował pod wodzą niemieckiego szkoleniowca, który postawił na grę obronną. Obrona narodowa takim mianem określa się styl gry polskiej reprezentacji i nie ma w tym określeniu żadnej przesady. Polacy na mistrzostwach świata w Katarze bronili zaciekle dostępu do własnej bramki w każdym meczu. Straciliśmy na tym turnieju najmniej bramek ze wszystkich drużyn. Ulegliśmy co prawda w półfinale Katarowi, lecz ten mecz był blamażem sędziowskim. Szczerze jak żyje i jak oglądam piłkę ręczną, czy to na stadionie czy też  przed odbiornikiem telewizyjnym, to nie widziałam tak jawnego wypaczenia wyniku. Serbscy sędziowie byli do tego stopnia stronniczy, że uniemożliwili  Polakom wygraną. 29 błędów sędziowskich na korzyść katarskiej reprezentacji mówi samo za siebie. Po meczu polscy szczypiorniści wyrazili swą niemoc wobec krzywdzących decyzji arbitrów i gromko oklaskiwali Serbów. Najbardziej podobała mi się gestykulacja Piotra Chrapkowskiego, który "rozdawał" sędziom słynne dolary. We wcześniejszej fazie turnieju to samo spotkało reprezentację Niemiec i Austrii. Jednakże Niemców w ogóle nie powinno być na tym turnieju. W barażach dwukrotnie ulegli oni reprezentacji Polski! Szef światowej federacji piłki ręcznej zadecydował jednakże inaczej. Niemcy pojechali do Kataru kosztem autsidera- Australii. Priorytetem w przyznaniu Niemcom zielonej karty są oczywiście wpływy jakie czerpie federacja  z bardzo bogatej bundesligi.

Jednakże wracając do meczu Polski z Katarem, wszyscy byli zgodni. Tego meczu nie dało się wygrać. Nie było takiej możliwości, bo w skład drużyny katarskiej wchodziło 9 zawodników. Szczerze mówiąc jestem przekonana, że Polakom zostało zabrane złoto, a na pewno wyrwano nam srebro. Polacy na tych mistrzostwach byli w stanie wygrać z każdym, byli w stanie pokonać Francuzów. Finalnie zdobyliśmy brąz, który cieszy jak mistrzostwo świata, bo wygrany po heroicznej walce. Cały nasz zespół zasługuje na uznanie.W każdym meczu każdy z naszych graczy gryzł parkiet . Nie mniej jednak należy stwierdzić, że "KASA", "DZIDZIA", "SHREK", "KACZKA" robią różnicę i stanowią o sile polskiej reprezentacji. Dlatego też zachęcam gorąco wszystkich do kibicowania naszym szczypiornistom, bo oni piszą piękną sportową historię Polski.
Bracia Jureccy w euforii po celnym trafieniu

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz