Polscy Szczypiorniści na oficjalnej audiencji w Pałacu Prezydenckim |
Nawet Bronisław Komorowski docenił wielkie serce biało- czerwonej husarii. Choć tak naprawdę to mam wątpliwości czy nasz prezydent odróżnia w ogóle szczypiorniaka od siatkówki. W każdym razie faktycznie obecność Komorowskiego podczas meczu finałowego na MŚ 2014 w siatkówce, w którym polska reprezentacja pokonała Brazylię 3:1, została odebrana jako szczęśliwy omen. Kapitan piłkarzy ręcznych w ramach podziękowania zaprosił prezydenta do aktywnego kibicowania również swojej drużynie. Jedno jest pewne chłopaki swoją postawą na boisku porwali serca Polaków. Patrząc perspektywicznie jest to bardzo optymistyczny prognostyk, bo jeżeli rośnie popularność danej dyscypliny to i jest powtarzalność sukcesu.
Miejmy więc nadzieję, że ME 2016 w Polsce, będą wielkim świętem szczypiorniaka pod względem sportowym i organizacyjnym. Miejmy nadzieję, że będziemy cieszyć się z tak upragnionego złota. Oczekiwania wobec naszej drużyny są ogromne i uzasadnione. Od lat tzn. od ery Wenty polski szczypiorniak wzniósł się na wyżyny. Polska liga jest naprawdę solidna. Vive Tauron Kielce i Wisła Płock znajdują się w światowej czołówce. Wszystko idzie zatem w bardzo dobrym kierunku. Kiedyś Bogdan Wenta powiedział : " Zorganizujcie nam wielki turniej, to go wygramy!". Trzymam za słowo. Biało- czerwonych do boju w ME 2016 poprowadzi prawdopodobnie niemiecki szkoleniowiec Michael Biegler. Moim zdaniem to rozsądny wybór, bo rotacje z trenerem tuż przed tak ważnym turniejem nie są wskazane. Nie zaliczam się ani do kategorycznych krytyków ani do szczególnych pochlebców myśli szkoleniowej Bieglera. Obserwując jednakże uważnie to co się dzieję w polskim zespole, a dzieje się naprawdę dobrze, to nic bym nie zmieniała. Za niemieckim szkoleniowcem przemawiają przede wszystkim wyniki, a przecież to się liczy najbardziej. Zwycięstwo jest najważniejsze, bo na stałe przechodzi do historii. Piękna przegrana natomiast bardzo długo boli i bardzo często jest pomijana. Myślę również, że na linii zawodnicy - trener zachowane są bardzo poprawne stosunki. Ewentualna zmiana oznaczałaby tylko niepotrzebne nerwy, dywagacje i obawy... Polska charyzma kontra niemieckie usposobienie, nie od razu wszystko zagrało, ale teraz gramy i wygrywamy a o to przecież chodzi.
Polscy szczypiorniści są mistrzami horrorów, Komentatorzy w końcówkach spotkania pytają retorycznie " Panowie nie można było tak grać od początku? Nie można było wygrać spokojniej!?". A no nie można, bo przecież my tak ich kochamy właśnie za te emocje, za tę walkę do końca. Tak było za kadencji Bogdana Wenty i tak jest za kadencji Michaela Bieglera. Kto pamięta słynny mecz z Norwegią o półfinał na MŚ 2009? Na dwie minuty przed końcem spotkania przegrywaliśmy dwoma trafieniami, ale ostatecznie to my zwyciężamy 31:30. Bramkę na wagę zwycięstwa rzuca Artur Siódmiak, a do sloganu polskiego szczypiorniaka na stałe weszła 1 Wenta, która równa się 15 sekundom. Tyle Polacy potrzebowali na zdobycie decydującej bramki. Kto pamięta mecz z Danią na ME 2012? Polacy wygrali wtedy po niesamowitej końcówce 27:26. Bohaterem spotkania został Marcin Wichary, który bronił koncertowo. Kto pamięta spotkanie Polska - Serbia na MŚ 2013? Zwyciężamy 25:24. Serbowie grali bardzo brutalnie, ale Polacy nie poddali się i walczyli jak lwy.
Dlatego też wyprowadził mnie z równowagi felieton w najnowszym "Przeglądzie sportowym" autorstwa Macieja Petruczenki. Petruczenko krytykuje decyzje o odznaczeniu polskich szczypiornistów za zdobycie brązowego medalu na MŚ w Katarze. Do mnie jego argumentacja w ogóle nie przemawia, ale czego można się spodziewać po dziennikarzu z rosyjskim nazwiskiem...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz